Zapytasz jak kusi nas Szatan? Ja dodam drugie pytanie: jak oszukuje? W naszym Kościele świętym nie usłyszysz o Bestii, bo kapłani mają obowiązek mówić o Bogu. Nie mówi się też o duszy i boju duchowym.

- Jak to diabeł kusi cały czas?...

   Demon nie kusi tych, którzy idą na zagładę: odwróconych od Boga, zwolenników „róbta, co cheta”, którzy szerzą zgorszenie nawołując do dzieciobójstwa, chwaląc sodomię i szydzących z naszej wiary. Dodaj do tych osób kołtuństwo darwinowskie i wierzenie ludzi wykształconych w bajki o wielkim wybuchu. Niech taki człowiek drgnie ku Bogu, a zapozna się ze sztuczkami Bestii...

- Jak trwa kuszenie?

    Kuszenie kojarzy się z seksem, bo mamy utrwalony upadek Adama i Ewy. Jest faktem, że to broń Przeciwnika Boga oprócz władzy i złota, ale chodzi o to, abyś wszystko czynił wg woli własnej lub z podsuwanych propozycji.

    Sprawdź to na sobie, a będziesz wiedział. Musisz przeanalizować swoje wady, zachcianki i „dobre” pomysły. Na szczycie kuszeń jest opanowanie osoby przez demona. Ta broń - jak jad u węża - jest używana rzadko, ponieważ ujawnia istnienie bestii.

    Jak piłem alkohol i tkwiłem w hazardzie kuszenie nie było potrzebne. Zły atakował, gdy próbowałem wyrwać się z tych nałogów...nawet chciał mnie zabić! 

- Dlaczego obnażam się duchowo?

    Dlatego, że czas jest krótki i trzeba wołać z wysokiej góry, bo liczy się każda uratowana dusza. Poczytaj zapiski z frontu boju duchowego w moim dzienniku.

   Przytoczę taki atak, bo był podobny do tego, który spotka mnie dzisiaj. Wówczas Szatan wiedział jak wielkie przeżycie mnie spotkają. Obudziłem się na czas, a zły wpuścił mi zniechęcenie tak wielkie, że graniczyło z wrogością do Boga. Usiadłem zdziwiony, bo nie miałem najmniejszego powodu...syty, wyspany, było tylko zbyt późno na łyk kawy. Drgnięcie nastąpiło w momencie usłyszenia dzwonów kościelnych...

   Wróćmy do „tu i teraz”. Po przebudzeniu o 5.00 miałem dylemat: Msza św. o 7.00 czy robienie zapisków. Po wahaniu wybrałem pozostanie w domu, a jeżeli zrobisz pierwszy błędny krok to już jesteś złapany w sieć.

   Tuż po włączeniu komputera pojawiał się informacja o awarii systemu z zaleceniem kliknięcie pozwalającego na dostęp do moich plików wszystkim portalom. Odruchowo to uczyniłem i oprzytomniałem po czasie. To działanie hakerskie sprawiło niepokój, bo wciąż zagrażam bezpieczeństwu trwającej okupacji.

    Na górze jest walka z syjonistami, na dole procesje z obrazem Lecha Kaczyńskiego, a reszta jest w rękach moskwian. Przecież nasze państwo było przebudowywane dziesiątki lat.

    Mogłem przepisać kilka dni, ale wybrałem opracowywanie zapisów z 1989 r. z równoczesnym skanowaniem innych, aby nie marnować czasu. Nic z tego nie wyszło...

   Następny błąd polegał na wyjeździe do kaplicy Miłosierdzia Bożego. Po drodze serce zalało zwątpienie, niechęć do wszystkiego z wiarą włącznie. Na miejscu trafiłem na nawał obcej młodzieży, która powinna mieć oddzielną Mszę św. ze swoimi kapłanami. Ścisk, nie było gdzie siedzieć, nic nie docierało, nawet nie padłem na kolana podczas pieśni: „Któryś za nas cierpiał rany”…

   Eucharystia nie dała przeżyć i w takim stanie wróciłem do domu, gdzie spałem po obiedzie do 17.00. Taki jest efekt, gdy przed pisaniem nie pomodlisz się i nie zawołasz do Ducha Świętego. Dodatkowo „spojrzał” wizerunek Trójcy Świętej, a przypomniałem sobie, że w tym tygodni zaprosiłem do siebie Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha Świętego...

                                                                                                                  APeeL