Po przebudzeniu w sercu pojawił się obraz maleńkiego promieniującego krzyża, a wyjaśni to przebieg pracy w przychodni z bolesnymi relacjami chorych:

1. Dwa dni przed śmiercią męża śniła mi się słoma, a wg mnie oznacza to martwego człowieka. Mąż wracał się kilka razy...coś mu brakowało. Ścinano drzewo, linka była zbyt krótka, nie zdążył uciec. Pień uderzył go w tył głowy...zmarł przy nas. Zostałam sama z dziećmi. Stroniłam od ludzi, bo ich sprawy były błahe. Dlaczego Bóg tak mnie skarał?

- Dzisiaj wie pani, że to cierpienie - osamotnienie i częściowe osierocenie dzieci - sprawiło inne spojrzenie na nasze zesłanie tutaj...

2.  Z wiekiem, coraz bardziej kocham życia - tak też było z moim ojcem…

- Cóż mi po życiu, gdy jestem na wygnaniu...oddalony od mojego Prawdziwego Ojca!

3. Jesteśmy starzy i ze starymi pobiliśmy się o kawałek ziemi...

- Niech pan odda im tą ziemię. Pana żona została pobita, pan chyli się ku zachodowi (w ekg cechy zawału, nie zgodził się na szpital). Zyska pan spokój i miłość w sercu...

4. Inwalidka o kulach przyniosła kawę, którą dostała od księdza. Oddałem innej...ile dobra wywołuje jedna duża paczka kawy. Dla siebie zatrzymałem stary Kalendarz Mariański (1985r.) z wizerunkami Matki Bożej. Coś pięknego...wprost dusza zrobiła się jasna! Zgromadzenie Marianów założył o. Stanisław Papczyński i ks. Jerzy Matulewicz (1673 r.). Papież pisze tam:

   „0 Serce Niepokalane! Pomóż nam przezwyciężać grozę zła, które tak łatwo zakorzenia się w naszych sercach /../ Bądź Błogosławiona /../ Ty nade wszystko!"...

5. Na ten czas miałem wyjazd do porodu. Ciężarna powiedziała, że - od dwóch dni - nie czuje ruchów dziecka. W 36 tygodniu sztucznie wywoływano u niej poród (omyłkowo obliczono jego datę). Razem z innym pacjentem trafiłem do szpitala...dziecko nie żyło!

   Teraz, na dyżurze w pogotowiu czytam książkę nieznanego autora „Opowieści pielgrzyma”, gdzie były zalecenia (typu mistycznego) nieprzydatne dla szukającego drogi tuż po nawróceniu…

   <<Najwięcej światła daje wewnętrzna modlitwa, wystarczy w milczeniu zagłębić się w swoim sercu i jak najczęściej przyzywać oświecające Imię Jezusa, by poczuć wewnętrzną jasność i zrozumieć wszystko...nawet niektóre tajemnice Królestwa Bożego. Wówczas widzisz siebie od wewnątrz i płaczesz nad swoją złą wola i upadkami!

    Samo zawołanie: „Panie Jezu Chryste zmiłuj się nade mną” sprawia w sercu ciepło i niewysłowioną dobroć. Nie można tego wyrazić językiem ziemskim. Czujesz, że wszystko jest połączone, promieniuje, a my wszystko przenikamy.

   Wówczas jesteśmy najszczęśliwszym ludźmi, bo nie ma większej rozkoszy czuć we wszystkim Boga. W momencie modlitwy stajesz się lekki i chcesz w tym trwać. >>

   Dzisiaj wiem, że jest to prawda, bo większość ludzi zaganianych codziennym życiem nie ma czasu na modlitwę i zajmowanie się sprawami duchowymi. Cóż jest ważniejsze od zbawienia i życia wiecznego? Przecież nie nasza egzystencja w nietrwałym ciele i przemijającym życiu?

   Ten zapis „wyjął się” 22.02.2018 z kilku tysięcy innych, ponieważ takie przeżycia mistyczne miałem na dzisiejszej Mszy św.! To jest także wynik przybycia do mnie Boga Ojca, którego zaprosiłem do mojej izdebki…

                                                                                                                             APeeL