Dzisiaj ostatni raz będę w mojej ulubionej pracy w JW 2471 (jednostka radiolokacyjna). Kiedyś przyśnił się generał Wojciech Jaruzelski siedzący na kanapie I słuchający relacji o mnie. Dzisiaj, gdy to przepisuję (02.09.2018) wiem, że musiał być takim sztywniakiem, bo ci, co zbyt wiele wiedzą są zabijani. On do końca był w służbie człowiekowi, a ja jestem w służbie Panu Jezusowi. To dwa światy...

   Teraz chwilka rozmowy z kolegą solenizantem - „chorym” i pełnym zwątpienia - po przebytej imprezie. Zapytałem go o przygotowanie się do życia prawdziwego...

- Czy wierzysz w to swoje zbawienie?

- Panie Jezu zmiłuj się, bo jest oczytany i styka się z cierpieniem, a jest tak ślepy i głuchy…

- Cóż da ci zdobycie całego świata, gdy będziesz miał plamę na duszy?

   Zapytałem młodzieńca czy nie miał sygnału o wypadku (rozwalił samochód ojczulka po zakrapianej imprezie)...

- Tak, śniła mi się siostra i samochód, który upadł z podnośnika!

   Około 10.00 pojawił się bolesny ucisk w nadbrzuszu, a od demona napłynęło: „jesteś wielki jak Bóg”. Zawołałem o pomoc do Pana Jezusa i zła energia odeszła z okolicy splotu słonecznego. „Boże Ojcze! Ty mnie wzywasz, ale skąd?” Wyjaśnię, że chodziło o porzucenie pracy ze "zbieraniem do dziurawego mieszka" na uprawianie Roli Bożej...

    Popłakałem się i ze łzami w oczach pojechałem ostatni raz do Jednostki Wojskowej.

                                                                                                                                  APeeL