Po przebudzeniu myśli krążyły wokół Zbawiciela, a pomogły w tym drewniane figury na półce i na ścianie. Do pogotowiu ratunkowego (dyżur) zabrałem książkę Larrego Tomczaka „Klaskaj w dłonie”. Wówczas poszukiwałem swojej drogi i jeszcze nie wiedziałem, że on zbłądził.

   Od razu trafiłem na wyjazd do odległej wioski w środku lasów...pięknie, cicho. Młoda pacjentka (42 lata) miała nowotwór dróg rodnych i mówiła o cierpieniach 1-2 rocznych dzieci, które widziała w Warszawie. Po fachowym jej załatwieniu miałem chęć zostawić ją z Panem Jezusem, ale nie wiedziałem jak to uczynić i odjechałem w wielkiej rozterce.

    W czasie powrotu czytałem „Opowieści pielgrzyma” nieznanego autora z XIX wieku:

   <<Duch Święty daje zbawienne dary; pewność wiary, bojaźń, miłość, skruchę i pokorę. Jeżeli otrzymasz dar prawdziwej wiary to krzyczysz sercem Panie!”

   Wówczas wewnętrznie jednoczysz się z Bogiem...stajesz się łagodny, pełen radości i miłości, wszystko i wszystkich ogarniasz jasnym wzrokiem, cieszy cię cały świat, pragniesz dzielić się z innymi swoją radością!

   Tak działa Duch Święty i łaska Boga. Pragniesz, aby wszyscy chwalili, wysławiali Boga. Każdego ogarniasz swoim wnętrzem. W pokorze i cierpieniu znosisz przykrości. >>

   To zalecenia dla mistyka...zbyt trudne nawet dla mnie teraz (26 luty 2018):

  • modlitwa nieustanna (konieczna we wszystkich zajęciach i chwilach życia)

  • wyciszenie i wewnętrzny pokój (trzeba Szatana złapać do klatki)...

   Teraz Pan wysłał mnie do pacjentki z gośćcem, której nie chce się już żyć. To choroba przewlekła zniekształcająca stawy rąk i stóp, dająca sztywność mięśni i zmiany w kręgosłupie szyjnym, a u niej dodatkowo doszło do kompresyjnego złamaniu kręgu lędźwiowego.

   Cierpiała już od młodości. Narzeczony przyrzekał, że spali ją, gdy wyjdzie za innego. Tak też się stało...nagle spłonęła stodoła pełna materiałów budowlanych...

- Właśnie o to chodzi siłom nieczystym, aby pani zwątpiła. Proszę przekazywać swoje cierpienia w różnych intencjach...uczyni pani wiele dobra wiecznego.

-  Bardzo pomaga mi ojciec Pio!

    Teraz mamy nagłe wezwanie do poparzonego dziecka, a przy okazji do babci, która mieszka - dla własnej wygody - w chatce obok pięknego domu. W przybudówce (przy oborze) wisi obraz objawienia w Lourdes.

    Najgorsze są wypadki. Właśnie kobieta upadła z wysokości w chlewie, gdzie leżała 2 godziny ze złamanym kręgosłupem lędźwiowym. Krzyk i płacz rodziny spowodowany cierpieniem, które ich zaskoczyło.

   Natomiast w mieszkanie młodego ze szkarlatyną gorączką był piękny jastrząb, który zaplątał się w krzakach, a „chory” żywego przekazał do wypchania.

   Podczas powrotu do bazy pierwszy raz zaznałem radości z odmawiania modlitwy Jezusowej! W szumie pracy karetki, łoskocie karoserii i walaniu kół oraz wstrząsach znalazłem się ponad tym: "Panie Jezu Chryste zmiłuj się nade mną...pomóż córce, aby wróciła sercem do nas i do Ciebie!”

    Na koniec do ambulatorium przyszedł pacjent, który mordował mnie podczas snu...śmiejemy się, bo wskazałem mu powód: nie dałem mu lewego zwolnienia! Kolega dyżurny wrócił z wyjazdu do swojego pacjenta, którego cztery osoby (w tym kobieta) uderzały kamieniami trzymanymi w ręku!

    Napłynął obraz kamieniowania św. Szczepana, który w tym czasie przebaczał swoim oprawcom! 

                                                                                                                                        APeeL