Pomyślałem o własnej modlitwie w momencie mojego umierania: „Panie Jezu! Bądź w tej chwili ze mną. Moją ostatnią myśl skieruję ku Tobie, ostatnie słowo do Ciebie, a ostatnie uderzenie serca będzie dla Ciebie! Z Tobą tu i z Tobą Tam! Bądź przy skonaniu moim.”...
Wczoraj nie wiedziałem...co oznacza modlitwa w Duchu Świętym, a w ręku mam źródło: „Otrzymacie Jego Moc”.
Dzisiaj jest dzień katorgi w przychodni. Pierwszy przybył utykający dziadek i wszedł przed innymi z torebkę jabłek, ale nie zabrał badań i swoich leków (nie wiem jakie mu zapisać). Powoli narastało rozdrażnienie, długopis źle pisał, ludzie wchodzili chmarami, bo choroba każdego jest najważniejsza...
- Panie doktorze, teraz jeden drugiego...jak będzie trzeba to go zje!
-
Po śmierci otworzą mu oczy!
- Ja już nie mogę bez pracy (73 lata, rolniczka na całego)...
-
Więcej dobrego uczyni pani modlitwą niż hodowaniem świń. Trzeba zakochać się w niebie, a nie w ziemi!
W momentach znacznego napięcia wołałem: "Panie! Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną!” Nagle myśl poszybowała w kierunku ciała, a raczej ciał (wówczas wyznawałem: chrześcijaństwo + reinkarnację) z błyskami zapytań: ile mamy ciał? ile jest ich naprawdę? Czy posiadanie ciał odpowiada poziomom na których musimy przebywać? Czy po drodze gubimy te zewnętrzne powłoki?
Na ten moment pacjent, który widział siebie samego na balkonie (wówczas leżał na tapczanie)...stwierdził, że miał poczucie, że nasze ciało to obciążenie, opakowania prawdziwego ‘ja’ (duszy).
Prosiłem Pana Jezusa o pocieszenie i tak się stało - na dwóch wizytach domowych - po sześciu godzinach ciężkiej pracy!
1. Jesienią byłem pogotowiem u pary narzeczonych, którzy zostali potrąceni przez samochód, ...położeni poza rów zostali pozostawieni sami sobie (oboje nieprzytomni). On zmarł...wiozłem go wówczas do szpitala i modliłem się, aby Pan Jezus sprawił jego przeżycie.
Ona leży dotychczas, gnije jej złamana noga, którą włożono w prowizoryczny gips w przekonaniu, że nie przeżyje...nawet nie zawiadomiono o tym nikogo. Nie wie o śmierci narzeczonego i w odleżynach ma małą szansą na odzyskanie sprawności. Ile w tym winy kolegów lekarzy?
2. Trafiłem też do piwnicznej izby. Podobna sytuacja, ale pacjentka jest bliska śmierci ze starości, leży w barłogu, nikt nie może jej pomóc.
Na szafie zauważyłem figurkę porcelanowego Pana Jezusa...bardzo brudnego o jakim marzyłem. Ile lat Pan Jezus czekał tutaj na mnie? Tylko pacjentka nie dawała mi spokoju, bo brak miejsc w oddziale, ale wyraziła zgodę na skierowanie do domu dla przewlekle chorych.
Dziwne, bo dzisiaj przed edycją tego zapisu (27 luty 2018) w ręku miałem tą piękną figurkę. Muszę się za obie chore pomodlić...
Późny wieczór, cisza - to lubię, wszyscy śpią, a ja wołam: „Boże mój! Wielu Cię nie zna, wina ich żadna! Wielu nie szuka: Jesteś...to jesteś. Reszta nic nie wie tak im to dałeś! Boże sieroty sam tworzysz Panie. Czemu to czynisz? Skąd to wygnanie?"...
"Panie Jezu! Ty nade wszystko. Wola Twa moją. Cóż znaczę ja: kwiat złamany, początek lotu, pęknięte ziarno, fali ślad, kamień wyorany, echo śmiechu, dziki przed śmiercią, północ, co była…
Ty, Panie! Byłeś. Jesteś i Będziesz. Tyś Wszystkim! "...
APeeL