Najwyższy Sąd Kolegów

   Dzisiaj jest posiedzenie Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie do której wystąpiłem o mediację...takie natchnienie napłynęło po modlitwach. Może drgnie serce chociaż jednego kolegi. Czytającym mój dziennik pierwszy raz wyjaśnię o co chodzi:

   Kolega psychiatra powalił krzyż na Kaszubach, a ja taki sam postawiłem (leżał na trasie E-7 ze złamaną figurą Zbawiciela). W TV Trwam były trzy odcinki reportażu o wyczynach kolegi, ludzie płakali. Zwróciłem się z prośbą do Naczelnej Izby Lekarskiej o poskromienie kolegi, bo dalej walczył z nowym krzyżem postawionym "nielegalnie".

   Po mojej prośbie Konstanty Radziwiłł jako lekarz wszystkich lekarzy w RP zaocznie i to na piśmie zasugerował, że podejrzewa u mnie zespół urojeniowy (nigdy się nie widzieliśmy). W tym czasie wszystkie wyczyny kolegi wymazano w internecie, a u mnie - w komisji lekarskiej bez przewodniczącego - potwierdzono rozpoznanie pana prezesa i zabrano mi pr. wyk. zaw. lekarza na czas leczenia się.

   Sprawcy tego przestępstwa (wierchuszka OIL i NIL w W-wie) zostali odznaczeni (medale są bite przez samorząd lekarski). W tym czasie hrabia Konstanty Radziwiłł ("psychiatra jasnowidz") zaczął wszystkich szkolić (dorabiał do pensji) z zakresu etyki lekarskiej i został ministrem od chorób. 

    Nie ma go już w samorządzie lekarskim i jest możliwość naprawienia mojej krzywdy i wyjście z twarzą kolegów samorządowców. Przypomniało się moje uczestnictwo w posiedzeniach Okr. Rady Lekarskiej. Koledzy byli pewni swego, szydzili ze mnie i z naszej wiary... 

   Na Mszy św. o 6.30 była wstrząsająca przepowiednia dotycząca losu Zbawiciela w narodzie wybranym (Mdr 2,1a.12-22): <<Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny /../ głosi, że zna Boga, zwie się dzieckiem Pańskim /../ sam widok jego jest dla nas przykry /../ chełpi się Bogiem jako ojcem. /../ Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo - jak mówi - będzie ocalony>>.

    W Ew (J7, 1-2. 10.25-30) zaczęła się realizacja zasadzi i zamachu na Syna Bożego.  Krótko mówiąc: prześladowano Pana Jezusa i nas też prześladują. Dziwne, że dzieje się to w kraju katolickim i to wśród lekarzy!

   Eucharystia ułożyła się w koronę i zwinęła, co było podziękowaniem za moje świadectwa wiary, a zarazem wspomożeniem do dalszej pracy. W smutku i wyczerpaniu napięciem wróciłem na drogę krzyżową o 16.15, ale nie miałem żadnych przeżyć.

   Dopiero następnego dnia - w drodze na Mszę św. poranną - odmówiłem moją modlitwę w tej  intencji. Przepłynęły wszystkie ofiary na których zastawiono zasadzkę: afera reprywatyzacyjna, Amber Gold, frankowicze, kupujący mieszkania, 18 lat siedział niewinny za gwałt, zatrucie gazem bojowym, itd. Ogarnij cały świat (Syria, Krym, kraje opanowane przez islamistów)... 

                                                                                                                                            APeeL