Zły duch działa szczególnie perfidnie, bo tuż po przebudzeniu...w naszej słabości. Jest to działanie schematyczne, ale bardzo skutecznie, bo zawsze podsuwa „dobro”! Naprawdę nie namawia do zła, bo w moim wypadku natychmiast byłby zdemaskowany.

    Ja wiem, że pisząc o tym narażam się na uśmiech politowania, ale jestem już tak mocny, że ubolewam nad takimi mądrusiami, bo zguba ich jest wielka, a czas z wiekiem płynie coraz szybciej.

   W tych dniach mam chwile wielkiej słabości, które sprawiają upały poprzedzające wichurę z burzą i piorunami. Przed Mszą św. o 6.30 na placu kościelnym znalazłem wielki gwóźdź. Na spotkaniu z Panem Jezusem byłem bardzo słaby i senny. Nawet zasnąłem na chwilkę stojąc podczas konsekracji!

    Nie docierały czytania (cud rozmnożenia chleba), a Eucharystia długo utrzymywała się  w ustach, przewijała wstecz oraz zatrzymywała zamykając mi usta („prośba o milczenie”). Szybko wróciłem do domu, gdzie po krótkiej drzemce popłakałem się z wołaniem do Boga Ojca:

   „Tato! Tatusiu! Okaż Swą Moc...przecież w kraju katolickim nie można karać za obronę krzyża Pana Jezusa i to zawieszeniem pwzl 2069345...proszę, bo chciałbym pocieszyć żonę, mogła z tego powodu umrzeć, a o to właśnie chodziło dworakom komunistów, którzy opanowali wszystkie samorządy. Szczególna ohydą jest to, że uczynili to lekarze udający katolików...”.

    Ten krzyk sprawiła tęskna melodia płynąca zza okna oraz ruska ”Kalinka maja”...z odbiorników radiowych w samochodach stawianych pod naszym blokiem przez młodzież szkolną.

   Wstałem i padłem na kolana przed wielkim krzyżem Pana Jezusa, który mamy w przedsionku mieszkania. Nie mogłem się ukoić i wiedziałem, że jest to współcierpienie z Panem Jezusem (gwóźdź z krzyża).

    Podczas ponownej Mszy św. o 18.00 zerwała się wichura i ulewa, zgasło światło w kościele. Nie trzeba wojny, wystarczy wyłączyć światło i wszystko pada. Na niebie pokazana była Moc Boga...błyskawice przepływały wzdłuż horyzontu z późniejszym uderzeniem w ziemię.

    Tej nocy zostaną zaatakowane - wybrane cele w Syrii - przez USA, Anglię i Francję. Ponownie popłakałem się, ponieważ ujrzałem zabitych pracowników i żołnierzy, którzy mają rodziny i dzieci...tam teraz jest rozpacz z krzykiem do Boga.

    Psalmista dzisiaj wołał (Ps 27/26): 

                                 "O jedno tylko Pana proszę i o to zabiegam,

                                  żebym mógł zawsze przebywać w Jego domu. /../

                                  Wierzę, że będę oglądał dobra Pana

                                   w krainie żyjących /../"... 

                                                                                                                                  APeeL