Na dyżurze w pogotowiu czytałem zestawienie dotyczące kłopotów w rozpoznawaniu raka żołądka: może zmylić prześwietlenie radiologiczne, gastroskopia, młody wiek, nietypowe objawy, opóźnienie z przerzutami powodującymi śmierć pacjenta! „Panie mój na czym się oprzeć w rozpoznawaniu tak prostej choroby?”

   Późnym wieczorem poczułem tęsknotę za Panem Jezusem i pragnąłem jej ukojenia. Dobrze, że w samochodzie miałem książkę: „Droga do Chrystusa"! Dzisiaj, gdy to przepisuję (13.04.2018) z płaczem słuchałem piosenki:

   „Okaż nam Panie, Dobry Boże, Ojcze nasz, otwarte Serce, które życie daje nam, gdzie Miłość Twoja wierna jest i ukojenie naszych dusz, okaż nam, okaż nam, okaż nam”...

    Stanu ukojenia duszy nie można opisać...to musisz sam przeżyć z łaską wiary. Na nic tu techniki wyciszające ciało! Jeżeli jesteś na początku mojej ówczesnej drogi i nie wiesz na czym się oprzeć oraz wahasz się czy uwierzyć w Zbawiciela...to ja mówię Ci, że - poza Panem Jezusem, Synem Boga Żywego - nie osiągniesz prawdziwego szczęścia!

   Co oznacza prawdziwe szczęście? Musisz zrozumieć, że to pragnienie powrotu naszej duszy do Boga Ojca. To zarazem jest celem naszego życia. Szukanie szczęścia ciała fizycznego na tym świecie jest ułudą!

    Bóg czeka na drgniecie każdego serca. Po odkryciu Prawdy zdziwisz się, że żyłeś normalnie, a Pan był cały czas blisko. Nagle przestaniesz bać się śmierci, którą faktycznie jest oddalenie od Boga czyli nasze długie życie („Sto lat. Sto lat!”).

   Ujrzysz też, że Bóg nie jest groźnym sędzią, ale miłosiernym Ojcem, a zarazem stwierdzasz, że celem naszego istnienia jest zbawienie z powrotem do Ojczyzny Prawdziwej.

  Od tego momentu - przy pomocy działania Ducha Świętego - zaczniesz dążyć do doskonałości...skończy się twoje błądzenie, bo cel życia stanie się jasny! Wejdziesz na drogę prowadzącą do Pana Jezusa!

   Zbawiciel zawsze był delikatny, troskliwy, czuły, nie zadawał niepotrzebnego bólu i nie wymawiał niepotrzebnych słów. Słabość ludzką, obłudę, niesprawiedliwość, niewiarę ganił ze wzruszeniem i drżeniem głosu.

   W każdym widział zagubionego, współczuł mu, płakał nad nim. Takie właśnie było Jego Serce - serce serc! On pokazał, że ci, którzy w Niego uwierzą staną się dziećmi Boga!

   Podczas dyżuru z dużą żarliwością dyskutowałem z kolegą lekarzem...mocnym ateistą. W końcu był zły, bo zbliża się do kresu życia, a nie wie na czym stoi.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że nie wolno tego czynić, ale trzeba się za takich modlić, bo tak było ze mną. Pacjentki, oprócz modlitw zamawiały za mnie Msze św. w różnych Sanktuariach. Teraz to wszystko muszę odrobić...

                                                                                                                                  APeeL