Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i spieszę się na poranną Mszę św., a syn właśnie prosi o lek na zapalenie gardła. Po drodze do kościoła zabrałem spóźnialską  parafiankę.

    Kapłan mówił, ale nie włączono mikrofonu i z pomocą pobiegła siostra zakonna. Św. Hostia pękła na pół, a to oznacza, że czeka mnie ciężka praca. Zarazem Pan Jezus obiecuje wsparcie, bo naprawdę pragnę pomagać ludziom.

    7.00 -14.30. Faktycznie było wielu pacjentów. Po skończeniu przyjęć, już w czasie wychodzenie  z gabinetu lekarskiego wpadła chora, a jeszcze mam wizytę domową. Udało się wszystko załatwić, a nawet podlać kwiaty pod krzyżem. 

     W odczycie intencji pomogła „duchowość zdarzeń”:

- kierowcę skierowałem  na rentę

- byli skrzywdzeni przez Sąd Administracyjny, którzy muszą wracać do pracy (zaświadczenia)

- płakała biedna z powodu drogich leków, przybywali bezrobotni i zagubieni wymagający pomocy opieki społecznej.

    W „Poemacie Boga-Człowieka” Maryja prosiła Jezusa, aby dał Jej moc wytrwania, ponieważ widziała jak jest  obrażany i wiedziała o czekającej Go śmierci.

    Na pierwszym wyjeździe trafiłem do dziadka wspartego na kulach. Przepłynął świat potrzebujących naszej pomocy: bezrobotnych, biednych, chorych, opuszczonych, samotnych, bezdzietnych. To cierpienie nie ma końca.

    Teraz jestem u pacjenta z nowotworem płuca, którego podpieramy podczas prowadzenia do karetki. Podczas transportu pocieszałem go, a po konsultacji odwiozłem do domu.

    Do ambulatorium wniesiono dziadka do prześwietlenia rtg. Ponownie trafilem do bardzo biednych. Podczas badania sąsiedzi skarżyli się na złą pracę opieki społecznej, która powinna pomagać takim ludziom. 

   JPII jest na wizycie na Ukrainie, a to wielkie wsparcie duchowe tego ateistycznego kraju. W tym czasie przejeżdżaliśmy koło figur Matki Bożej oraz  Sanktuarium, które jest miejscem, gdzie nabieramy mocy.

    W nocy jeszcze raz jestem w nędznej chatce z barłogami na których śpi 3-ka dzieci. Dziadek ma niedrożny cewnik. Pogodną babcię nauczyłem tej czynności, bo chata leży za wsią, a zabieg trzeba wykonywać co 2 tygodnie.

   Podczas powrotu trafiłem na oświetloną figurę Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Nad ranem pomagałem babci z nagłym krwiakiem stawu kolanowego. Unieruchomiona, ból, krzyk. Musieliśmy ją nieść z członkami rodziny. 

    Dzisiaj, gdy to opracowuję płynie program „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”, która pomaga zrozpaczonym rodzinom. Zaginął emeryt, który wszystko sprzedał. Policja nie chce rodzinie podać danych o koncie.

   To samo stało się z młodym chłopakiem skreślonym z listy studentów, a także ze zredukowanym z pracy nauczycielem języka angielskiego. Polak zabił całą rodzinę w Anglii, bo oszukał go deweloper, któremu wpłacił 50 tys. zadatku na mieszkanie.  

   W ramach intencji oglądałem też program Elżbiety Jaworowicz: „Sprawa dla reportera”, gdzie zamordowaną kobietę potraktowano jak pobitą i sprawę szybko umorzono. Płakała spalona rodzina i ofiara wydziedziczenia. Eksperci dawali rady i obiecywali wsparcie.

    Wówczas widziałem holowany samochód, a dzisiaj pomagałem zepchnąć taki ze skrzyżowania na parking. Piszę, a w Sejmie RP wysila się Donald Tusk. Zdemolował moją ojczyznę i po grubiańsku krzyczy na opozycję, a zarazem prosi wszystkich o wsparcie, bo nadchodzi krach.  

   Zrób film z tego jednego dnia: daj migawki zdarzeń, pokaż chorych i biednych. Nałóż na to krajobrazy, mijane figury, krzyk chorych, moje modlitwy i słowa pocieszenia...                      APEL