Tuż po północy czytałem o sensie życia doczesnego. Nie wolno podawać ideału takiego życia, bo neguje to istnienie Boga i odsuwa od wiary.

    Wg mnie:

- jest wielki i nieznany cel mojego życia

- każda jego chwila jest bezcenna (duchowo)

- "carpe diem" korzystaj z każdego dnia...duchowego, a nie materialnego („zwierzęcego”)

- na wszystko patrz z punktu widzenia życia wiecznego!

    Przed zejściem z dyżuru w pogotowiu zapytałem kolegę lekarza, kiedy w swoim życiu znajdzie chwilkę dla Pana Jezusa.

  • Dla Jezusa nie ma pan czasu?

  • Ano, nie mam.

  • Do widzenia...powiedział.

  • Szczęść Boże...rzuciłem na pożegnanie.

   Co powoduje w ludziach takie „zacięcie się”, nieustępliwość, niechęć i wreszcie nienawiść? Wiem jedno...to działanie nie jest od Boga! W takim wypadku rozmowa najbardziej duchowa jest pustą gadaniną, bo dobra jest srebrem, a milczenie czystym złotem!

    I nagły błysk „jedź do kościoła w Goszczynie”. Tak uczyniłem, a - jakby w podziękowaniu - przywitała mnie tam wielka figura Pana Jezusa z otwartymi ramionami i widocznym Sercem oraz wizerunek Jezusa Miłosiernego.

    Znalazłem też miejsce na medytację...zagłębienie tuż przy Ołtarzu Św. Tam były piękne witraże, obraz Matki Boskiej Częstochowskiej z Jezuskiem oraz wielki obraz Chrztu Jezusa w Jordanie. „Panie Jezu dziękuję Ci!”

       Na szczycie uniesienia duchowego zostałem napadnięty przez demona...

- Patrz jaka ładna jest ta dziewczyna przed tobą, młoda, och...gdyby mieć taką żonę: czarną, taką fajną, delikatną...och! jakie ma loki, a jaki pasek!

- Panie Jezu proszę Cię...dlaczego to tutaj, dlaczego tak? Proszę Cię Jezu, przyjdź i pomóż. Ustało na chwilę, ale Szatan jest niezmordowany, bo podsuwa…

- Same stare baby modlą się tutaj, Później idą do domu i się...stąd, te pokrzywione kolana.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (2018 r.) przypomina się Kuba Wojewódzki (Kubuś Parchatek), który w swoim programie (TVN) powiedział, że „w kościele na początku są starsze panie, a na końcu...też starsze”.

- Panie Jezu jeszcze raz proszę...przyjdź i pomóż. Ustało na chwilę, ale atak trwał dalej, bo napłynął obraz obcowania z żoną!

- Panie mój, czy zły musi działać właśnie tutaj...w kościele? Sięgam po modlitwę Jezusową i nieustannie powtarzam: "Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną"...i tak przez kilka minut. Czuję jak opada napięcie, a Zły odchodzi!

    Zamknąłem oczy i rozpocząłem odmawianie własnej litanii do Pana Jezusa;

"Jezu dobry

Jezu Przyjacielu samotnych

Jezu cichy

Jezu, Ojcze sierot

Jezu miłosierny

Jezu, Bracie jedynaków

Jezu pokorny

Jezu pokoju, wolności, miłości, sprawiedliwości i prawdy!”

    Myślę, że wielu ludzi tuż po wyjściu z kościoła zapomina o Jezusie i prowadzi „normalne" ziemskie życie (tak też jest ze mną), To wielki błąd, ale rodzi się pytanie: w jaki sposób „chodzący do kościoła” ma to czynić?

    U mnie jest to komunia wewnętrzna, pewien rodzaj smutku i tęsknoty za Zbawicielem...napływający do serca. Nie mogę tego wytłumaczyć komuś, kto tego nie przeżywa. Tak rozpoczynała się u mnie mistyka...nadprzyrodzony kontakt z Bogiem!

                                                                                                                            ApeeL