W śnie ożywiłem zmarłego, a po przebudzeniu miałem wielokrotną pokusę bycia na Mszy św. wieczornej, ale zerwałem się na poranną. Wyż polarny, pięknie, niebo błękitne, a temperatura zerowa...

    Przed spotkaniem z Panem Jezusem łzy zalały oczy z powodu bezmiaru łask. Z serca wyrwał się krzyk: „Tato! Tato! Dziękuje za wszystko, w tym za pracę. Przepraszam, że tak Cię obrażałem i wiem, że nadal będzie się to zdarzać”.

    Jak opisać Ci moją tęsknotę za Najświętszym Bogiem Ojcem? Jakim językiem? Niech tego znakiem będą moje łzy płynące z oczu na ziemię.

    Zdążyłem na Mszę św. o 7.30, a od Ołtarza Św. płynie modlitwa Ezdrasza (Ezd 9, 5-9), który wołał do Boga Ojca na kolanach i z wyciągniętą ręką. Mnie też zdarza się to coraz częściej...szczególnie w wielkimi bólu.

   Dzisiaj Pan Jezus rozsyła Apostołów. Zważ moją przewagę, bo mnie nic nie brakuje, a dodatkowo mam Święty Chleb dla duszy. Wprost chce się krzyczeć; „Panie mój, cóż Ci mogę dać za bezmiar Twych łask." Ponownie popłakałem się, a - w tym czasie w słowach pieśni - Pan Jezus zaleca weselić się, chociaż do oczu ciśnie się łza. Serce i duszę zalała słodycz, której nie ma na ziemi. To naprawdę jest Cud!...Cud! Zaczynam całodobowy post...

    Dalej trwała praca (malowanie i tapetowanie) z późniejszym sprzątaniem. Jest zimno, ale włączono ogrzewanie. Napłynęła radość z umęczenia i pomocy Boga Ojca (ogrzewanie)...ucieszyła się też żona. W tej radości moje serce zawołało z wdzięcznością do Boga: dziękuję Tato za pokój, łóżko, ciepło i za ojczyznę ziemską.

   Na tym tle rozumiesz co oznacza Afganistan, Czeczenia z ludobójstwem i przeganianiem ludyczność, jeszcze Ormianie. Zarazem przepłynęło moje nędzne życie: hazard, alkohol i marnowany czas. W naszej „Gazecie lekarskiej” jest ogłoszenie o zaginięciu kolegi-lekarza…

                                                                                                                                   APeeL