Jakże Pan zadziwia każdego dnia. Nie znałem dzisiejszej intencji, ale zapomniałem pobrać ważne leki  (Lamitrin oraz Concor Cor 1.25 mg), a kuracji nie wolno przerywać (szczególnie nasercowej).

   To sprawiło, że przed wyjściem na Mszę św. o 17.00 poznałem intencję modlitewną dnia. W wielkim bólu zacząłem wołać do Pana Jezusa i do Matki Najświętszej oraz ofiarowałem Bogu Ojcu cierpienia Syna Jedynego, zrodzonego, a nie stworzonego.

    Jeden promyk działania Ducha Świętego ujawnia to. Zobacz moją modlitwę (witryna: instruktaż), która jest skrótem Bolesnej Męki Pana Jezusa prowadzącej tylko do śmierci ciała fizycznego. Dlatego Pan Jezus później pokazywał się pod różnymi postaciami. Nie wiemy ile ich było, bo nikt nie chodził wówczas z kamerą.

    Popłakałem się, a jeszcze nie wiedziałem jak poważna jest to intencja, chociaż w ręku znalazł się Nasz dziennik z 31 VII - 1 VIII 2000 z tytułem artykułu: A n t y k r z y ż o w c y  ks. prof. Czesława S. Bartnika, a w sercu pojawili się koledzy, którzy stanęli po stronie psychiatry powalającego krzyż.

   On nie miał świadomości tego, co uczynił, ale oni od lat udawali i dalej udają katolików. Napadli na mnie w 2007 roku i dokonali zabójstwa duchowego (psychuszka). Do tego czasu nie chcą powiedzieć „przepraszam”, a Maciej Hamankiewicz i Konstanty Radziwiłł występowali w TV Trwam! 

    Na szczycie tej góry  n i e ś w i a d o m y c h  jest naród wybrany. Teraz, gdy to piszę płynie film: „Mojżesz - 10 przykazań”, który łączy się ze Słowem w którym Paweł i Piotr musieli uciekać przed władzą Żydów, która zamierzała ich „znieważyć i ukamienować” (Dz 14,5-18).

  A Paweł w Listrze zawołał głośno do „człowieka o bezwładnych nogach”, który nie chodził od urodzenia: <<Stań prosto na nogach!>> A on zerwał się i zaczął chodzić. Wówczas okrzyknięto ich bogami. Na to rozdarli szaty wskazując, że są ludźmi podlegającym cierpieniu. Z trudem powstrzymali tłumy przed złożeniem im ofiar…

    Natomiast Pan Jezus mówił do mnie i podobnych: <<Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę”..przyjdziemy wówczas z Bogiem Ojcem i „mieszkanie u niego uczynimy” (J14, 21-26). To prawda, bo sam zapraszam Tatusia do mojej izdebki.

    Eucharystia przewijała się, zamknęła mi usta i ułożyła w zawiniątko, a to zapowiadało długą modlitwę i pracę na „Poletku Pana Boga” (piszę to o 4.00 rano). To Poletko nie ma nic wspólnego z książką  Erskine'a Caldwella...o takim właśnie tytule.

   Po zjednaniu ze Zbawicielem moja dusza „krzyczała”, a w tym czasie wzrok zatrzymało malowidło ścienne na którym Żydzi żądają uwolnienia Barabasza. Zobacz znaki, które mam pokazywane. Wyszedłem z Domu Boga na ziemi z wołaniem: „Jezu! Jezu! Panie mój. Panie!” Cały czas płakałem, bo moje serce zjednało się z Sercem Syna Boga Ojca.

  Podczas kontynuowania mojej modlitwy (jeszcze przez godzinę) miałem pokazywanych nieświadomych tego, co czynią:

- na baku jadącego motocykla siedział 3-4 latek

- człapał młody, ale denny alkoholik

- facet nagle skręcił rowerem przed samochodem

- zakłady bukmacherskie, na ziemi leżał banknot 100-dolarowy (ksero), a teraz, gdy to piszę pokazują bezwzględnych gangsterów w filmie „Bez litości”, gdzie „produkowano” te malowane papiery!

- pokładający ufność w ciele i żyjący tylko tym światem...zrozum mój ból, bo w momencie „śmierci” sam zdziwisz się, że jesteśmy!

     Teraz, gdy kończę ten zapis serce chce mi pęknąć, a łzy cisną się do oczu...

                                                                                                                  APeeL