Św. Józefa Rzemieślnika

    W niedzielę miałem sen w którym ciężko pracowałem w przychodni...jak w dawnych czasach i to spełni się dzisiaj, bo pisałem w nocy i popłakałem się rzewnie podczas śpiewu budzących się ptaszków (o 3.30).

   Ten dzień już od rana będzie przebiegał - ze względu na moją miłość do św. Józefa - w poczuciu Jego obecności. W pewnym momencie wzrok zatrzyma figura św. Rodziny, którą podarował mi pacjent, a teraz, gdy to piszę "patrzy" Jego piękny obraz z Dzieciątkiem i białą lilią w ręku (przyniesiony ze śmietnika).

   Jak pięknie stworzył to wszystko nasz Tata (Deus Abba). Pasują tutaj słowa z pieśni: „Stróżu Bożej Rodziny...do Ciebie się uciekamy w naszych kłopotach”, które okażą się intencją modlitewną dnia, a zarazem dowodem na otrzymaną pomoc.

    Często przywołuję Tego opiekuna w potrzebie utrzymania czystości oraz w różnych sprawach typu rzemieślniczego („złotej rączki”). Przez całe lata towarzyszył mi w w pracy lekarza rodzinnego, a właściwie niewolnika, bo nie miałem „swoich” pacjentów, a przez to w środy i piątki przyjmowałem od 7.00-18.00.

   Popłakałem się podczas zapisywania tego świadectwa, bo w żaden sposób nie wyrażę mojej miłości do Tego Sługi Boga naszego! Jak to będzie, gdy się spotkamy? Padniemy sobie w ramiona, bez żadnego słowa, bo w prawdziwej miłości nie są potrzebne.

   Po opracowywaniu zapisów w nocy i przez cały dzień wyszedłem na nabożeństwo majowe z późniejszą Mszą św., a moje serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża. Wówczas kochasz wszystkich od małej dziewczynki, która właśnie się kłania - poprzez umęczonego robotnika, któremu ja się kłaniam - do spotkanego na wózku inwalidzkim (pchanym przez żonę), prowadzonych staruszków oraz ludzi wszelkiej maści.

   Przy każdym takim spotkaniu łzy zalewały oczy, bo nie ważny jest ich wygląd, choroby, starość i zniedołężnienie, a nawet dziwność i śmieszność. Wówczas widzisz ich od Boga, jako Jego dzieci i naszych braci z których każdy może zostać świętym.

   Ciało o niczym nie świadczy, bo piękny człowiek może stać nad przepaścią piekielną, a inwalida już tutaj być świętym. Wielu takich nic nie mówi, a np. „wędruje po domach” i modli się za ich mieszkańców. Ja właśnie odmawiałem moją modlitwę za tych, których skrzywdziłem w różny sposób. Poprosiłem Boga Ojca, aby dał im Swoje Błogosławieństwo i odmienił ich serca.

   W tym czasie zaprosiłem do kościoła stojącego na balkonie, a po jego wymówce wskazałem, że wyżej od Boga stawia podlewanie borówki na działce (emeryt)...inni tak czynią z pieskami i kotkami!

- Jak wytłumaczy się pan z mojego zaproszenia do Domu Boga naszego?

   Po nabożeństwie majowym pragnąłem wyjść w procesji eucharystycznej z chorągwią naszego i Bożego Opiekuna, ale została dla mnie ze św. Michałem Archaniołem i bł. Jerzym Popiełuszką. Wielką łaską jest późniejsze błogosławieństwo Monstrancją.

   W Słowie, które płynęło na Mszy św. było wspomnienie (Dz 14, 19-28) wywleczenia za miasto i kamienowania Pawła, który to przeżył, bo <<przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego>>

   Przez tych pierwszych ewangelizatorów Bóg otworzył poganom (także mnie) bramy Raju. Natomiast Pan Jezus (J14, 27-31a) przekazał, że idzie do Boga Ojca, ale wróci znów do nas: „/../ powiedziałem wam o tym /../ abyście uwierzyli , gdy to się stanie.”

   Po Eucharystii, która ułożyła się w łódź („pomoc”), a później w zawiniątko („posiłek dla żniwiarza”) serce zalał pokój i słodycz. Nie mogłem wyjść z kościoła. Moich uczuć nie można przekazać w żaden sposób...jesteś wówczas unoszony duchowo ponad naszą rzeczywistość.

   Dalej trwała miłość do wszystkich ludzi, która jest namiastką Miłości Bożej, niepojętej dla przeciętnego człowieka...także wierzącego. Podczas opuszczania świątyni z miłością i namaszczeniem pocałowałem Św. Głowę Pana Jezusa na krzyżu. Napłynął obraz mojego krzyża ze złamanym na pół Chrystusem, którym się opiekuję.

   Pozostałem na placu kościelnym, gdzie z płaczem wołałem: „Boże Ojcze! Tato! Jakże jest dobrze w tym świętym miejscu. Ile jeszcze mam być na tym zesłaniu? Niech będę, ale dla Ciebie, bo chciałbym wykrzyczeć wszystko o Tobie i o Matce Pana Jezusa, która dzisiaj z Synem jest na drugim miejscu.”...

                                                                                                                         APeeL