Pan dał łaskę długiego snu, bez koszmarów i budzenia się. Podziękowałem za to na kolanach i włączyłem transmisję Mszy św. radiowej, gdzie padły słowa Pana Jezusa (J15, 18-21) o tym, że jesteśmy znienawidzeni przez świat, bo:

<<Ja was wybrałem sobie ze świata /../ Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować /../ z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał>>.

   Tak jest właśnie ze mną, bo w 2007 r. zostanę napadnięty przez VIP-ów z własnego samorządu lekarskiego (warszawskiego) i zabity duchowo za obronę krzyża i naszej wiary.

   W tej strukturze uwiła sobie gniazdko (tak jest we wszystkich samorządach) bolszewicka bezpieka...u nas dodatkowo z mafijną korporacją psychiatrów. Tacy do dzisiaj sami siebie zgłaszają i wybierają, a później odznaczają!

   To ohyda spustoszenia, bo koledzy „lekarze” w tym czasie udawali katolików i wszystkie swoje zjazdy zaczynali od Mszy św. Tak będzie i teraz, podczas zjazdu krajowego. Poniżej jest apel ofiary działaczy (z gdańskiego) - podobnie jak ja - napadniętego lekarza. To oznacza służenie dwóm panom: miłowaniu świata i Boga.

   Świat nie przyjmuje naszej hierarchii wartości, ludzie wolą „stary porządek” z podkreślaniem, że są niewierzący, ale dobrzy. To nic takiego, bo jako ludzie mamy być dobrzy, niezależnie od wiary w Boga. Natomiast Pan Jezus zaprasza nas do świętości... 

   Opisuję ten czas, aby przekazać co czyni człowiek, który „powstał z martwych” (duchowo) i szuka tego, co w górze, gdzie „przebywa Chrystus” zasiadający „po prawicy Boga”. Musisz zrozumieć, że nad naszą rzeczywistością jest świat nadprzyrodzony. Ludzie badają kosmos, właśnie sonda leci na Marsa, co wywołuje mój uśmiech politowania, bo na ziemi kręcą się wokół codzienności.

    Garstkę interesuje powrót naszej duszy do Nieba, bo negują jej posiadanie. Nawet w naszej wierze nie podkreśla się momentu śmierci jako powrotu do życia. Ja przynajmniej nie słyszę tego, a w tym czasie św. Jehowy dowodzą, że w Biblii nie ma słowa: dusza.

    Na porannej Mszy św. Eucharystia ułożyła się w koronę, a podczas nabożeństwa do NMP Niepokalanej prosiłem Matkę o wstawiennictwo w intencji córki. Łzy zalewały oczy, ale demon też nie spał, bo podsuwał mi nienawiść do krzywdzicieli z Izby Lekarskiej, sprawę spadkową oraz różne „dobre” rozważania. 

   Musisz zrozumieć, że jestem wiedzący: wszystko jest prawdziwe w wierze katolickiej. Ja jestem fundamentalistą i fanatycznym wyznawcą Boga w Trójcy Jedynego, Boga Jezusa i Boga Ducha Świętego. Mój fanatyzm nie ma nic wspólnego ze złą stroną tego określenia, która kojarzy się z Państwem Islamskim, bo chodzi o wierność w powołaniu...

   My modlimy się za tych braci, a oni skracają nas o głowę. Jaki Bóg zaleca takie "nawracanie". Nie wiedzą, że „nie ten, co zabija ciała, ale Ten, co może wtrącić duszę do Piekła”. Dlaczego pragną władzy nad światem i szczególnie nienawidzą wyznawców Syna Boga...Boga Jezusa...wg nich "proroka mniejszego od Mahometa".

   Wieczność jest odległa i „jeszcze nikt nie przyszedł i nie powiedział”. Pan Jezus przyszedł i wszystko przekazał. Nic już nie będzie dodane. Czeka nas tylko lekceważona Paruzja z ostatecznym oddzieleniem „lewych” od „prawych”, bo Bóg zna nasze myśli i intencje. Nie schowasz się wówczas, bo nie ma nic zakrytego, co nie byłoby odkryte.

    Dzisiaj o naszym bycie i UE chcą decydować wg ks. Dariusza Kowalczyka: lewacy, masoni, aktywiści gejowscy, skrajne feministki, ideolodzy multi-kulti. Gdzie dojdziemy z liberalną lewicą, która małpuje hierarchiczną strukturę Kościoła Bożego. To propozycja od Belzebuba: jedna z odmian Państw Szatańskich, a jakby na znak dla świata: właśnie upada system kimolski (w Korei Północnej).

   Podczas modlitwy przed Mszą św. wieczorną umierałem z Panem Jezusem na drodze krzyżowej. W sercu pojawiły się ofiary nienawiści religijnej, skazywani na śmierć (o. M.M. Kolbe oraz ks. Jerzy Popiełuszko), a także znienawidzeni obecnie katolicy.

    Moi zabójcy duchowi nie wypowiedzieli nawet słowa "przepraszam" (wiara to choroba psychiczna), a obecny zjazd lekarzy zaczną od Misterium Mszy św.!

   Podczas wołania do Boga stałem się nieobecny dla świata, serce chciało mi pęknąć i prawie umierałem z powodu współcierpienia ze Zbawicielem...

                                                                                                                                        APeeL