Po przebudzeniu zaprosiłem - do mojej izdebki - Trójcę Świętą...na cały tydzień. Bóg Ojciec jest ze mną cały czas...tak jak z córką, ale nigdy nie zaprosiła mnie do mieszkania, które jej kupiłem.

    Zrozum, że jesteśmy na zesłaniu z miłości...dołączeni do „zwierzęcego” ciała fizycznego, które samo w sobie jest cudem stworzenia, ale „z prochu zamienia się w proch”. Szefem królestwa ziemskiego jest Szatan, ale mamy wolną wolę i możemy wrócić do Królestwa Bożego z czekającym na nas mieszkaniem. Nie wierzysz w to? A ja wiem, że tak jest!

   Na ten moment czytałem rozmowę Pana Jezusa z Tomaszem („Oczami Jezusa” C.A. Amesa), który do końca pozostał „niewierny”...musiał wszystko zobaczyć na własne oczy i dotknąć („włożyć palec w św. Bok Zbawiciela”).

    Pan wskazał mu tą niepewność, co potwierdził. Nawet cierpiał z tego powodu, bo był świadkiem wspaniałych cudów: chodzenie po wodzie, nakarmienie tysięcy ludzki kilkoma bochenkami chleba, wskrzeszanie umarłych, przywracanie wzroku ślepcom i słuchu głuchym oraz wypędzanie demonów z opętanych.

   Zbawiciel wskazał, że przyczyną zwątpienia i niewiary w Boga Samego są złe siły. Zdziwiony stwierdziłem, że Pan Jezus zalecił mu - co czynię w moich radach - zwrócenie się o pomoc do Ducha Świętego z pragnieniem świętości.

    Przed wyjściem na nabożeństwo majowe z późniejszą Mszą św. zajrzałem do dzisiejszej Ewangelii (J15, 26-16, 4a), gdzie Pan Jezus zapowiedział: „nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu.

    To jest wciąż aktualne, ale obecnie jest wynikiem bezbożności i wrogości w stosunku do jedynie prawdziwej wiary katolickiej. W tym czasie ta opcja ma sympatię dla islamistów walczących z chrześcijanami...stąd ich miłosierdzie w stosunku do inwazji na UE nazywanej imigracją.

    Natychmiast poznałem intencję tego dnia, a mój ból koiła modlitwa także za kolegów, którzy dokonali na mnie zabójstwa duchowego. Wiem, że moje wołanie dojdzie do Boga, bo inaczej zginą. Właśnie przysłano miesięcznik „Puls” w którym są zdjęcia z wyborów do samorządu lekarskiego.

    Tam Andrzej Włodarczyk szczyci się oprawionym dyplomem wielkości metr na metr! Czas płynie, a zaślepienie trwa, bo starych psów nie nauczysz nowych sztuczek. Właśnie napisałem do kolegi lekarza, który w podobny sposób jak ja stracił prawo wykonywania zawodu lekarza (w 2006 r.): został bez niczego...nawet odeszła od niego żona. 

    Uczynili to panowie tego świata: funkcjonariusze izby lekarskiej w Gdańsku, a u mnie w Warszawie. Swoich chronią (poręczenie dla dr. G.), a tych, którzy im nie pasują uznają za głupich. Teraz wystawili siebie w wyborach i dalej będą królować, nauczać, przewodzić 10 komisjom naraz, a prawo lekceważyć.

   Mój błąd polegał na tym, że po napadzie chciałem udowodnić, że mam łaskę wiary i wysyłałem im świadectwa. To była wybitna głupota, bo w ten sposób udowadniałem, że jestem chory psychicznie. Nauczyłem się wiele:

- w RP nie ma psychiatry katolika, koledzy nic nie wiedzą o naszej wierze. Dla nich wierzący to chorzy, a opętanych leczą tabletkami

- samorząd lekarski, a także inne opanowała mafia bolszewicka: tkwią tam te same osoby z karuzelą stanowisk, wielofunkcyjnością i "niezastąpialnością", często w OIL i w NIL jednocześnie

- hrabia Konstanty Radziwiłł na szczycie swojej choroby psychicznej zajmował aż 25 stanowisk

- fotografowali się na Mszach św. z całowaniem sztandaru izbowego (wierność etyce lekarskiej)

- po opowiedzeniu się za powalającym krzyż Pana Jezusa nauczali w TV Trwam...

   Natomiast kolega uwierzył w moc listów otwartych z powiadamianiem różnych instytucji. Ponadto pisząc w sprawie krzywdy nie operował faktami, ale wyrażał wszystko w sposób poetycki...tak jak ja w formie świadectw wiary. Ja pisałem wszędzie o pomoc (zgodnie z tym, co oferowano), ale nie otrzymałem najmniejszej... 

    Podczas śpiewanej litanii do NMP prosiłem „módl się za nimi” i popłakałem się. Eucharystia załamała się i odwróciła. Tak jakby Bóg chciał powiedzieć, że wszystko odmieni się. Czy dlatego od wielu dni uśmiechają się do mnie Św. Oczy Pana Jezusa z Całunu? Może Bóg wyzwoli mnie z tej sprawy...

                                                                                                                      APeeL