Z łaski Pana jestem chrześcijaninem. Pragnę podkreślić, że nie ty wybierasz, ale jesteś wezwany i ewentualnie wybierany! Jeżeli wybór nie padnie na ciebie to masz otworzyć swoje serce. Dopiero po zawołaniu zaczynasz szukać Boga i wówczas mówisz do swojego Prawdziwego Ojca!
Właśnie trafiłem na rozterki chłopa rosyjskiego, który w „Opowieściach pielgrzyma” przeczytał o pielgrzymującym do sanktuariów i szukał wyjaśnienia co oznacza określenie: „módlcie się nieustannie”. Co oznacza - w życiu codziennym - modlenie się nieustanne?
Dla człowieka niewierzącego lub normalnego nie oznacza to nic! Modlitwy można się nauczyć i dla niewierzącego będzie to zestaw słów, czasami pięknych: matka, ojciec, syn, a to zawsze wywołuje jakieś uczucie w każdym człowieku.
Wydawałoby się, że pamiętanie o Bogu w życiu codziennym...to rzecz łatwa. Początkowo wymaga to przypominania sobie o tym. Z biegiem czasu zauważasz, że myślisz o Bogu coraz częściej, jest ci z tym łatwiej żyć i lekko znosisz wszelkie przeciwności. Sprawia to kontakt z Bogiem Ojcem, który powoduje to, że mięknie twoje serce i wszystko widzisz inaczej!
Wzywaj Boga w tęsknej miłości i mów tak, jak do swego ziemskiego ojca. To jest najpiękniejsza modlitwa! Nie można wejść na szczyt góry...ot, tak sobie! Modlitwa to wielki dar, a każda chęć modlenia się napotka na przeszkody.
Demon wie, że nasze serce wówczas zalewa miłość, myśli stają się czyste, a ludzie bliscy nam i mili, itd. Sam nie poradzisz sobie z działaniem demona, który wywołuje zwątpienie. Ten, co chce zerwać z nałogiem ma podsuwane okazje...tak jak interesujący się seksem.
Z mojej obserwacji (świeżo nawróconego) wynika, że modlitwa odbywa się poza moim ciałem. Dzisiaj (20.05.2018) wiem, że jest to działanie Ducha Świętego. W dobieraniu myśli nie biorę udziału...one spływają do mnie! Najbliższe prawdy jest porównanie takiego stanu z chęcią spania...coś zostaje wyłączone w mózgu!
Taka modlitwa (rozmowa z Bogiem) odbywa się w mojej duszy...często leżę z zamkniętymi oczami, chociaż mam chęć w ciemnościach paść na kolana. Wówczas pojawia się tęskna miłość do Boga, nawet w wielkim szumie i zgiełku świata.
Modlitwa serca jest wielką bronią dla świata ciemności...nasilają się przeszkody...za wolą Boga! Są to zwykłe próby: tor przeszkód, ćwiczenia, które mają za zadanie wywołać w osobie ludzkiej pokorę. Takiej modlitwie często towarzyszą łzy...czasami obfite.
Nie można modlić się tylko ciałem: klękasz, starasz się skupić uwagę, mówisz wyuczone zdania i w końcu ziewasz. Ładnie pokazują to udający, którzy śledzą „chodzących do kościoła” (wrogów okupantów).
Podczas zapisania tego musiałem zamknąć oczy, pogłębił się i zwolnił oddech, padłem twarzą na poduszkę i zawołałem: „Jezu, słodki Jezu jakże wielkie jest Twoje Serce!”. To było raptem 5 minut: gdzie byłem w tym czasie wyrwany z szumu życia, bo w telewizji „leciał” serial, a w dyspozytorni pogotowia ratunkowego (dyżur) prowadzono głośne rozmowy i grano na akordeonie.
W każdym kłopocie, smutku, przykrości, chorobie módl się...wołaj własnymi słowami lub jakimś aktem. W nagłym napadzie modlitwy wewnętrznej muszę znaleźć kąt ze względu na potrzebę samotności, a nawet intymności...bycia sam na Sam z Bogiem. Wątpię, aby zdarzyło się to przy modleniu się tylko ustami.
Moje wrażenia można nazwać modlitwą wewnętrzna (mistyczną). Można spróbować w samotności, a szczególnie w cierpieniu...w milczeniu skierować myśli do wewnątrz i w nich wypowiadać: „Panie, Jezu Chryste zmiłuj się nade mną”.
Ja długo ćwiczyłem się w w odróżnianiu myśli dobrych od złych, które natychmiast odsuwałem, a dobre podtrzymywałem. Walka jest ciężka, bo myśli płyną także ze świata niewidzialnego (podstępne, perfidne lub niby dobre). Trzeba ćwiczyć się w rozróżnianiu podszeptów świata ciemności. Głównym zadaniem tego świata jest budzenie zwątpienia...nawet w najbardziej wierzącym człowieku.
Najważniejsza rada...w zdenerwowaniu natychmiast odrzucaj chęć zemszczenia się, użycia złych słów...do nienawiści. Właśnie o to walczy świat niewidzialny: zdenerwować i doprowadzić swoją ofiarę do złego!
APeeL