W śnie byłem w kościele, gdzie na Ołtarzu św. zobaczyłem posiadany obraz „Ostatniej Wieczerzy” z nagłym zgaśnięciem światła i nastaniem egipskich ciemności.

    Po przebudzeniu „spojrzała” figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej. Jakie cierpienie duchowe mnie spotka? Szatan podsunął poradę, abym wcześniej pojechał złapaną okazją do W-wy, gdzie dzisiaj będzie egzamin z kursu uprawniającego do badania kandydatów na kierowców.

    Zobacz, co wyprawi Bestia, bo chodziło o opuszczenie przeze mnie porannej Mszy św.! Zapamiętaj, że wyśmiewany - diabeł z rogami i kopytami - to upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji. Przeciwnik Boga jest i może przybrać każdą postać...nawet eleganckiego pana, a lekceważenie jego istnienie...podsuwa osobiście! Przecież to samo stosują jego nieświadomi wyznawcy: ilu z nich pięknie klęczy po kursach...nawet święty tak nie potrafi!

   Wyszedłem na Mszę św. poranną, łzy zalały oczy podczas wołania do Matki Zbawiciela: „Pod Twoją obronę”, a w kościele wzrok przykuła figura Pana Jezusa na krzyżu…straszliwie zamęczonego.

   Popłakałem się podczas pieśni: „Kto się w opiekę odda Panu Swemu”...faktycznie taki nic nie pragnie i nic nie szuka. Poprosiłem o pomoc w zdaniu egzaminu, a w czytaniach była mowa o przebaczaniu...

    Mój stan odmieniła Eucharystia z pieśnią: „Ludu mój ludu cóżem ci uczynił”. Napłynęło pragnienie czystości oraz pojawiło się poczucie naszej małości...jesteśmy parą, która znika po chwilce! Takie uniżenie pokazał Pan Jezus podczas chrztu w Jordanie przez Jana Chrzciciela oraz przy umycie nóg Apostołom.

    Moją duszę i usta zalała słodycz jakiej nie ma na ziemi, a serce krzyczało do Boga Ojca. W takim momencie nic nie potrzebuję i nic nie pragnę, bo wiem, że mam Ojca Prawdziwego, który czeka na mnie, Swoje dzieciątko w Królestwie Bożym.

    Czyż mogłem spodziewać się tej Słodyczy Bożej? Szatan wiedział, co się zdarzy, dlatego odciągał mnie od Mszy św. i dodatkowo zalecał okazję. Na pewno sterczałbym na ulicy i w deszczu, bo zerwała się ulewa!

   Ruszyliśmy autobusem, a po wyjeździe z miasta trafiliśmy na miejsce po straszliwym wypadku (zderzenie czołowe samochodów). Dobrze, że nie wyjechałem wcześniej, a na wykłady zdążyłem, bo miałem odpowiedni tramwaj.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (23 maja 2018 r.) na stronie internetowej Naczelnej Izby Lekarskiej trafiłem na „Modlitwę” koleżanki-anestezjolog Teresy Korty…

                              <<Panie Boże wszechmogący!

                                  Stworzycielu nieba i ziemi

                                  Stwórco błękitu, tego co nad głową /../

                                  Stwórco chmur i lśniących obłoków

                                  Stworzycielu różowej jutrzenki /../

                    Panie Boże, stwórco pogody, zaciągniętych chmur,

                    Ulewnego deszczu, błyskawic i grzmotów

                    I drżących kropli na liściach.

                                  Panie Boże, stwórco płomiennego zachodu słońca /../

                                  Panie, stwórco wszelkich woni

                                  Panie, któryś stworzył wszelkie dźwięki /../ i szelesty… i melodie /../

                                  Panie, stwórco wszelkich żywych stworzeń /../ roślin /../ zwierząt /../.

                   Panie, który stworzyłeś ludzi niedoskonałych,

                   Ale wśród nich wiernych przyjaciół,

                   Mędrców i tych na zawsze uczciwych,

                   Tych, których kocham.

                   Panie, stwórco dobrych uczuć.

                                  Panie… Panie… Panie,

                                  O gdybyś był…>>

      Zobacz niewiarę w sercu tej, która ujrzała Cud Stworzenia!

                                                                                                                APeeL