Wczoraj, przed procesją chciałem nieść chorągiew, ale została tylko „pogrzebowa” z krzyżem w koronie cierniowej i Panem Jezusem „Ja Jestem Zmartwychwstaniem i Życiem”. To nie było przypadkowe.

    Dzisiaj o 5.00 zacząłem wołać „Tato. Tato”, bo życie mistyka („szaleńca Bożego”) to szukanie bliskości Stwórcy już od przebudzenia. Po pewnym czasie napłynęła obecność Deus Abba jakby z powiedzeniem „Ja Jestem”, a przez moje serce przepłynęła strzała miłości z pragnieniem bycia na Mszy świętej.

    Z transmisji radiowej dzisiejszego nabożeństwa popłynęły słowa św. Pawła (2Tm1, 1-3.6-12) o Panu Jezusie, który „przezwyciężył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię”.

   Natomiast do Zbawiciela przyszli saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania. Pan wskazał im (Mk12,18-27), że w królestwie Bożym ludzie nie łączą się w małżeństwa, ale są jak aniołowie, bo nasz Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych.

    To jest tak jasne, że aż niepojęte. No, cóż większość żyje po ludzku, tak też myśli, a w tym czasie ma podsuwany kult różnych bożków: złota, władzy i seksu...piesków i kotków oraz różnych wariactw odciągających od Boga Ojca i życia wiecznego.

   W niektórych wiarach neguje się istnienie duszy, wskazuje na reinkarnację, a Żydzi twierdzą, że jej rozwój jest niemożliwy bez ciała. Swoje bajki głoszą też bracia w Islamie, a w tym życiu sprawiają rozpaczliwą sytuację niewiast...mają nawet prawo "do lekkiego ich bicia" i "do gwałtu”. To pachnie zemstą Szatana za to, że Matka Pana Jezusa zmiażdżyła mu głowę. 

   Ja to się stało, że takie potworności głosił ich prorok „większy od Pana Jezusa, Syna Bożego”. Kto może tak głosić?  Oto fragment opisu Raju:

   <<W srebrnych naczyniach, dzbanach i do pełna wypełnionych kielichach podane zostanie im wino, ów trunek, który za życia na ziemi był zakazany (5,90). Mieszkańcy raju będą nosili cenne szaty i bransolety ze złota (18,31) oraz srebro i perły. Odpoczywać będą na ozłoconych, zdobionych brokatem dywanach, fotelach i wygodnych łożach (88,13; 56,15; 18,31). Czas umilą im hurysy oraz posługujący piękni młodzieńcy.>>

   Kapłan z Mszy św. radiowej mówił o Królestwie Bożym, które wyobrażamy sobie w kategoriach materii, a szkoda, że nie wspomniał, że jest ono w nas już na ziemi, a ja to przeżywam po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii. Tego nie można przekazać naszym językiem, bo są to doznania duchowe. Dlatego w Biblii nie ma opisów Raju, bo byłyby śmieszne.

   Najlepiej mają fałszywi św. Jehowy, bo u nich wszystko kończy się glebą („z prochu powstałeś i w proch się obrócisz"), ponieważ Szatan podsunął im, że nie mamy duszy. Szkoda mi ludzkości, która idzie na zagładę, ponieważ Apokalipsa już trwa...

   Podczas przejazdu na spotkanie z Panem Jezusem przepływały osoby, które zapraszam do Domu Boga: bogaczy, spotykanych niby przypadkowo ludzi bezdusznych (w sensie życia tylko tym światem), a także cierpiących w różny sposób bez proszenie Boga o pomoc.

   W kościele znalazłem się pod stacją drogi krzyżowej: „Pan Jezus składany do grobu”. Eucharystia ułożyła się w postaci korony, patrzyło malowidło ścienne z Bogiem Ojcem. W ręku znalazł się krzyżyk z wyjętym gwoździem, a jest to podziękowanie od Pana Jezusa („wyjmujesz mi gwóźdź”). Po powrocie do domu trafiłem na zapis audycji o Tybetańskiej Księdze Umarłych...

    Wróciłem na nabożeństwo z oktawy Bożego Ciała i zostałem na Mszy św. Ponowne zjednanie z Panem Jezusem zalało serce niewypowiedzianym pokojem i słodyczą z pragnieniem trwania na kolanach. Posiedziałem w ciszy na placu kościelnym i w takim stanie wróciłem do domu...

                                                                                                                                    APeeL                     

                                                      Tybetańska Księga Umarłych

    Księga pochodzi z XI - XIII wieku, a nazwę dali jej Europejczycy. Tekst miał służyć komuś, kto umiera, a w szerszym znaczeniu wszystkim ludziom, którzy żyją i doznają śmierci.

   Jako lekarz katolicki zalecałem i zalecam czytającym, aby prosili o śmierć dobrą (z Sakramentem Pojednania na drogę) oraz godną (przykładem była często spotykana na wyjazdach pogotowiem): dom, wspólnota rodzinna przy umierającym, modlitwy, zapalona gromnica.

    Przypomniała się też transportowana karetką ciężarna z poronieniem w toku, która cały czas mówiła o pogrzebie na którym była, a nic o śmierci swojego dziecka.

   W księdze opisują „stan zawieszenia” między bytami (już nie tu, a jeszcze nie tam) czyli b a r d o. To coś jak nasze „życie po życiu”. W tych sytuacjach nie wiemy jak się zachować, jaką wybrać drogę. 

   Księga daje wskazówki - bardzo ogólne, symboliczne - w formie blasków. Jednych blasków mamy unikać (są nawet miłe dla oka i duszy, ale kryją się w nich zasadzki), a inne blaski są z pozoru ostre, agresywne, ale one właśnie prowadzą do dobrej drogi.

    Po śmierci wszystko to, co jest zakryte - odsłania się. Mamy nieskończoną ilość wyboru. Ta księga nie nie wyzwoli nas od strachu przed śmiercią. Daje to tylko zjednanie z Panem Jezusem...wówczas przejście od życia obecnego do Życia Wiecznego odbywa się w pokoju.

    Tam padają słowa o śmierci jako rozdzieleniu ciało i ducha (duszy) z ujrzeniem światłości. Nie bój się, bo posiadasz już jedynie ciało umysłowe, które nie ma kształtów z krwi i mięsa.

   Teraz oto przyszła na ciebie tzw. chwila śmierci. Odchodzisz z tego świata na drugą stronę, ale nie jesteś w tym jedyny. Zdarza się to wszystkim - nie pożądaj już i nie tęsknij do tego życia, nie hołduj przywiązaniu, bo nie wyzwolisz się.

    Zobacz jak piękne jest tam zalecenie końcowe dla Szlachetnego Syna, który ma wołać do Boga o przebaczenie jego złych skłonności, wyrwanie z nich. Także o miłosierdzie, które przyda mu sił, gdy w momencie śmierci pojawi się trwoga i lęk.

   To już moja modyfikacja: "Boże mój! Błagam Cię o miłosierdzie, bo błądzę tutaj miotany kuszeniami. Niechaj obroną będzie mi Twoje wielkie miłosierdzie."...