Wielki Piątek

    Tuż po północy - na dyżurze w pogotowi - padłem na kolanami z krzykiem: „Jezu mój! Jezu! Jestem przy Tobie, Panie! Tyle lat cierpliwie czekałeś na mój powrót!" O 1.45 zrywają do krótkiego wyjazdu, ale ja wiem, że jest to „noc osamotnienia i zdrady Pana Jezusa.” Po powrocie do bazy zacząłem moją modlitwę od „św. Osamotnienia Pana Jezusa”...

    Po chwilce koszmarów sennych napłynęła pustka w sercu, ale zorientowałem się, że jest to atak Szatana. Dzisiaj, specjalnie wziąłem wolny dzień, aby mieć czas na modlitwy i medytacje. Kupiłem Panu Jezusowi  lampki i kwiaty pod krzyż, a zły zalecił „wygrać w To-To”...nawet kupiłem kupon; sam zobacz podłość Kłamcy!

   Łzy zalały oczy przy czytaniu wszystkich udręk jakich doznał Pan Jezus w ciemnicy. Nawet jest taki wizerunek Pana Jezusa z obietnicą, że łaski spłyną na czczących to poniżenie Zbawiciela. Po latach uda się go zdobyć. 

   Niepotrzebnie na dzisiaj zostały sprawy w banku oraz zakupy, bo w czasie bieganiny ludzi i zapachów moje serce zalewał ból i zacząłem odmawiać drogę krzyżową z powtarzaniem zawołań 10 razy przy każdej stacji. Nie da się przekazać współcierpienia z Panem Jezusem, bo musisz to przeżyć sam (łaska Boga).

   W odwiedzonym kościele garnizonowym pojawił się młody żołnierz w mundurze (obsługa), a wzrok zatrzymał pochylony krzyż z koroną cierniową i napisem „Wykonało się”...ból, ból, ból! Ten ból dodatkowo wynika z odczucia, że nikt nie pamięta - nawet w tym dniu - o Panu Jezusie...w sklepach, lodziarniach i urzędach.

   Nagle moje serce zalała niechęć do wrogów Boga i naszej wiary (Jerzego Urbana) oraz do oddalonych od Boga (kierowcy-ateisty, a nawet do własnego syna, który zaczyna się buntować). W błyskach napłynął podział: wierzący / niewierzący, a wśród nich są też kapłani - konfidencji o których w „Gazecie polskiej” pisze ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. 

   Na ten czas „spojrzał” Pan Jezus w koronie cierniowej z poczuciem przekazu, że: „przyszedłem, aby oddzielić ziarno od plew...rzucać ogień", ale Pan zarazem daje nam Swój Pokój.

   Podczas świecenia pokarmów znowu spotkałem się ze świecącym krzyżem, w serce wpadły słowa o „Ostatniej Wieczerzy” i spotkaniu z Apostołami w Wieczerniku: „Jezu! Jezu!” Ręką wskazałem kapłanowi, aby poświęcił także moją osobę, co uczynił!

   W jednej sekundzie moje serce zostało odmienione, bo zły kusił do  w a l k i  z przeciwnikami Kościoła! Wrócił obraz wczorajszych manipulacji telewizyjnych, a teraz wiem, że Jerzy Urban jest moim „bratem” i ja odpowiadam za jego nawrócenie i zbawienie. W tym stanie podjechałem pod „mój” krzyż Pana Jezusa, a serce zalała radość, bo róże były piękne. Tak się złożyło, że podczas zawołania: „Podniesienie Pana Jezusa na krzyżu” zapaliłem lampki...

   Teraz napłynął obraz Anioła Zwiastującego wszystko, a przecież czekano na Mesjasza! Pan Jezus z Całunu „spojrzał” z uśmiechniętymi Oczami: „jestem twoim Mistrzem i kocham cię”. W telewizji płyną obrazy zesłania, a Pan Jezus w „Prawdziwym Życiu w Bogu” wskazuje na Kaina wyraźnie symbolizującego ateizm, rewolucje, materializm i nienawiść!

   Podczas spotkania z młodzieżą kapłan krzyczał na jakiegoś chłopca, że unieszczęśliwił własnych rodziców, a ja natychmiast poznałem intencję modlitewną tego dnia. Błyskawicznie przepłynął cały świat wrogów Boga oraz fałszywych nauczycieli podszywających się pod katolików z obrazem dobrego i złego łotra na krzyżu. 

   Wielki Piątek, a proboszcz „przeleciał” drogę krzyżową! Ja sam umęczony przysypiałem jak Napoleon na koniu. Przy słowach kapłana o Eucharystii przez serce przepłynęła strzała miłości, a właśnie płynęły słowa pieśni: „Panie, Ty widzisz krzyża się nie wstydzę”...

                                                                                                                                 APeeL