Tuż po przebudzeniu czytałem o Męce Pana Jezusa („Całun Turyński”):

  • korona cierniowa (70 ran)

  • biczowanie (ponad 121 ran) od metalowych lub kościanych zakończeń biczów zadanych  przez 2 oprawców, których każde uderzenie (60-70) mogło wywołać omdlenie...

  • ciężar krzyża z upadkami (poprzeczne ramię ok.50 kg)

  • zdjęcie szaty (ponowne otwarcie się ran)

  • przybicie do krzyża i jego postawienie...

   Każdy oddech wymagał podciągnięcia na prawej ręce (lewa była porażona) oraz podparcia się na przebitych gwoździem stopach...i tak aż do śmierci.

   Napłynęło natchnienie, aby dzisiaj pojechać do Bukowiny Tatrzańskiej i być u spowiedzi. Przed wyjazdem do kościoła odmawiałem modlitwę, która daje pokój podczas niecierpliwienia się. Większość ludzi nie ma na to czasu, a nawet uważa, że jest to jego strata, a przecież „Ojcze nasz” sprawia, że demony tracą moc, a nawet uciekają.

   Powie ktoś, czy nie lepiej uczyć się języków niż tracić czas na modlitwę? Musisz zrozumieć, że po naszej śmierci istnieje tylko jeden język: język myśli, a wiem to jako telepata. Wszystkie natchnienia przychodzą tą drogą...od Boga i demonów. Zresztą cóż da ci poznanie wielu języków i zwiedzenie całego świata, jeżeli w swoim sercu nie odnajdziesz Zbawiciela!

    Wg zaproszenia trafiłem do spowiedzi, a po Eucharystii miałem odczucie, że w takich momentach otaczają nas Aniołowie. Tak chyba jest, bo po Sakramencie Pojednania stajemy się świątynią Ducha Świętego.

   Teraz chodzi o to, aby długo trwać w tym stanie i nie stracić tego wypełnienia duszy. Wówczas ważny jest tylko Pan Jezus, a wszystko schodzi na drugi plan. Jestem szczęśliwy i spokojny...mam też moc do znoszenia wszelkich przeciwności.

    To zresztą wyraża stan mojego ciała: pragnienie milczenia, cichości, pokoju oraz dobroci z miłością. Podczas, gdy lud śpiewał „Mój Mistrzu”, który: „uczył kochać i przebaczać, nie znał, kto to wróg.”… „Tak, Panie mój, chcę iść Jezu Twoją drogą, bo Ty będziesz ze mną!" Po wyjściu - w takt bicia dzwonów kościelnych - wołałem: „Jezu, Jezu, Jezu! Moje wakacje już się udały!”

   Wieczorem poszliśmy na koncert organowy (w kościele parafialnym w Zakopanem). Tam znalazłem się przy Panu Jezusie, szedłem za Nim, z „synem cieśli"...opuściliśmy rodzinne strony. W wyobraźni ujrzałem siebie starego: nic już nie mam, a tym, których odwiedzam mówię: „jeżeli nie wrócę za rok to znaczy, że nie żyję”.

   Teraz jestem z Panem Jezusem podczas zakładaniu korony cierniowej z poniżaniem oraz podczas biczowania, niesienia krzyża aż do śmierci na Golgocie... 

    Nagle pojąłem sens oddalenia od pewnych rzeczy i miejsc (tego świata). Mikołaj z Plueli (brat Klaus) 1417-1487 porzucił wszystko i zamieszkał w chatce za wsią. Ja w tym czasie zawołałem za Edytą Stein (Teresą Benedyktą od Krzyża): „Panie i Boże zabierz mi wszystko, co oddziela mnie od Ciebie.”...

   Dzisiaj wiem, że życie pustelnika nie jest moim powołaniem, bo mam opracować i edytować dziennik duchowy, który jest świadectwem wiary od nawrócenia do dnia dzisiejszego…

                                                                                                                             APeeL