W niepokojących snach - tuż przed obudzeniem - podniosłem z ziemi wizerunek MB Pokoju. Tuż po wyjściu do pracy poznałem intencję modlitewną tego dnia i mogłem się modlić.

   To wielka łaska, bo podczas wołania do Boga moje serce zalewała miłość wszechogarniająca do wszystkich ludzi...także spotykanych. Moją uwagę zwróciło nasze wzajemne pozdrawianie się: dzień dobry, witam, kłaniam się i pozdrawiam...ta różnorodność jest bardzo piękna. Wzrok padł też na zdjęcie ślubne w witrynie zakładu fotograficznego.

    Podczas pracy w serce wpadło słowo „Solidarność” oraz piosenka płynąca z radia „Adios My Love", a także Seweryna Krajewskiego o czasie, który pozmieniał twarze, ale serca zostały te same. 

   Nagle poczułem się dzieciątkiem biegającym po podwórku, które czuje miłość rodziców w pobliżu. Popłakałem się, bo miłość Boża zalała moją duszę. Dzisiaj moim Tatą jest Deus Abba i pasują tutaj słowa pytania Pana Jezusa: „kto jest moją matką”?

   Czas zaczął płynąć wartko, a serce wypełniła słodycz jakby podziękowanie za pomoc choremu chłopczykowi, który spadł z rusztowania i złamał sobie czaszkę, ramię i miednicę. Przegoniono go podczas próby wypełniania dokumentacji...wszystko opisałem na maszynie, a on obdarował mnie miodem.

    Pomagałem też bezrobotnym, a na zakończenie pracy popłynie piosenka „Konik na biegunach”. To sprawiło ponowne poczucie się dzieckiem Boga Prawdziwego poprzez wspomnienie miłości matki do mnie (syna pierworodnego).

   W tym czasie wezwano mnie do pogotowia, gdzie czekał kapłan oraz kolega mający pretensję, że przyjmuję jego chorych. Nic dziwnego, bo jako komunista tkwił w rejonach lekarskich i przydziałach chorych! Nigdy nie podziękował za zastępstwa urlopowe w oddziale wewnętrznym, a także za to, że wzywają mnie do jego chorych, gdy przyjmuje prywatnie w godzinach pracy.

    To rodzina obecnego generała Marka Dukaczewskiego, który w tym czasie był szefem WSI po szkoleniu w Moskwie, a tacy czuli się panami wszystkiego i potrzebowali niewolników. Po jego śmierci rodzina prosiła, aby na pogrzebie było dużo kapłanów. Sam zobacz co Szatan wyprawia w mózgach ludzi niby normalnych.

    Ból zalał serce i duszę, a słodycz Boża przygotowała mnie na to niezasłużone cierpienie, które będzie towarzyszyło mi do końca życia. To zarazem jest największa łaska Boga naszego, bo na jej szczycie jest dobrowolne przyjęcie Bolesnej Męki przez Syna Bożego. Cóż spotyka Pana naszego za otwarcie Nieba?

   To jest pokazane w tej chwilce, bo za moje upracowanie, oddanie i serce dla chorych pretensja. Prawie chciało się płakać, a serce zalała gorycz z powodu niewdzięczności ludzkiej. Za tyle lat pracy nikt mi nie podziękował.

    Pan pocieszy mnie po powrocie do domu, gdzie „Prawdziwe życie w Bogu” otworzy się na Słowach, że „Miłość nie bała się śmierci”.  W tym bólu duchowym postawiłem Panu Jezusowi kwiaty i lampki pod krzyżem oraz kupiłem kwiaty dla żony.

   Na Mszy św. pod wizerunkiem Matki Bożej poprosiłem Ojca Najświętszego o Światło dla kolegi ateisty, który już niedługo spotka się z wolnym wyborem lekarza przez chorych. Postanowiłem, że jego pacjentów będę załatwiał ze szczególna troską.    

   Płynęły czytania, śpiewał chór, bo dzisiaj jest wspomnienie św. Cecylii, a Pan Jezus mówił w Świątyni Jerozolimskiej, gdzie czyhali na Jego życie

                                                                                                                                  APeeL