Ofiarowanie NMP

    Przed snem miałem w ręku dodatek do „Gazety wyborczej”...z art. o Narodzeniu Matki Bożej. Teraz w wielkiej ulewie jadę do Domu Pana, gdzie spotka mnie niespodzianka, ponieważ dzisiaj jest ofiarowanie Bogu - w Świątyni Jerozolimskiej - przyszłej Matki Pana Jezusa. 

    Jeszcze niedawno nie znaliśmy tej sceny, ale po objawieniach osobistych Marii Valtorty możesz przenieść się w tamten czas. Wpisz: Poemat Boga-Człowieka ks. Pierwsza. Przygotowanie. 13. Oddanie Maryi do Świątyni...

    Ja mam tę księgę, gdzie jest scena - przejścia maleńkiej Maryi z rodzicami - Joachimem i Anną do Świątyni, aby ją tam zostawić. Wyobraź sobie ich ból, bo czekali aż do starości na dziecko, które teraz - zgodnie z przyrzeczeniem - oddają Bogu Ojcu. Idą wolno i w milczeniu, aby odwlec chwilę rozstania.

   W Świątyni Joachim przeprasza Bożego kapłana Zachariasza z powodu ich boleści, ale zostaje uspokojony. Wszyscy wiedzieli, że z takich rodów wyjdzie córka, która jako dziewica wyda oczekiwanego Mesjasza. Wiedziano nawet, że odbędzie się to za trzydzieści lat.

   Napłynął obraz starca Symeona, gdy w podobnej sytuacji spotkał Józefa i Maryję z Jezuskiem, aby ofiarować Go w Świątyni oraz bliskość narodu wybranego (Izraela), który nadal czeka na Mesjasza! 

   Jakby na znak popłynie pieśń do Świętej Bożej Rodzicielki, aby była z nami w każdym czasie: ”O! Maryjo! Kwiecie biały...wszystko oddać dla Twej chwały, każdy życia dzień.” Popłakałem się podczas słów Ewangelii w których Pan Jezus nazywa mnie Swoim bratem….

    Od 8.00 w przychodni trwał nawał chorych, wzywano też na wizyty domowe. To jest zawsze denerwujące, bo - ktoś w oczekiwaniu na moje przybycie - może umrzeć. W tym czasie nękały mnie telefony i pacjenci wpadający z „nagłymi” sprawami i zapytaniami oraz powtórki leków.

   Postanowiłem z nikim nie rozmawiać o wierze, ale radość rozrywała serce i chciałbym opowiadać o otrzymanej łasce. Przybył właśnie znajomy, który zaczepił mnie wczoraj:

- Co pan tak myśli?...może chce pan zostać myśliwym!

- Nie, nie myślę, ale modlę się…przepraszam.

- Dlaczego tak jest, że umiera matka trójki dzieci, a żyje nędzny pijaczek...dopytuje się teraz!

- To pytanie można rozszerzyć: dlaczego na ziemi jest cierpienie?

    Większość gubi się, bo widzi wszystko po ludzku, a trzeba patrzeć duchowo...od Boga. Czas naszego zesłania z miłości jest bardzo krótki w stosunku do wieczności, a większość nic nie robi dla swojej duszy, która ma wrócić jako święta do Stwórcy. Śmierć nic nie oznacza, a długość naszego życia zależy od Boga...

   Na wizycie poprosiłem nieuleczalnie chorego, aby ofiarował swoje cierpienie (uświęcił) Matce Bożej, a mieszkającą naprzeciwko kościoła, aby pojawiła się w Domu Boga, bo ma wielką łaskę o której dowie się po śmierci!

   Serce zalało pragnienie współcierpienia z Panem Jezusem, a na ten moment w programie katolickim kapłan mówił o swoim powołaniu. Przepłynie cały świat namaszczonych sług Zbawiciela, a teraz - gdy opracowuję ten zapis - w radiu Maryja jest czytany „Dzienniczek” s. Faustyny, która całkowicie oddała się swojej misji.

   Na koniec tego dnia kupiłem kwiaty MB Niepokalanej, która „przyszła” pod mój blok (postawiono piękną figurę)...nawet żona miała radość, bo były bardzo piękne.

                                                                                                                        APeeL