W ramach później odczytanej intencji napłynął obraz policjantów w kamizelkach kuloodpornych. Przypomniało się moje „zasłabnięcie” z przyholowaniem przez nich do domu. Łzy zalały oczy, a serce stało się bliskie tym braciom...

   Przepłynęły wszystkie służby czuwające nad nami w dzień i noc, a w kościele wzrok zatrzymało zdjęcie dr Nathansona...obrońcy dzieci nienarodzonych. Głosi się wolność niewiast...wolność przez zabijanie niewiniątek!

   Na szczycie wszystkich służb jest nasz Anioł Stróż...większość neguje ten fakt. Dziwne, bo dzisiaj, gdy przepisuję ten dzień (22 lipca 2018 r.) słuchałem telefonów do radia Maryja (po katechezie o Aniołach Stróżach). Dalej mamy Św. Michała Archanioła, Opatrzność Bożą i Matkę Pana Jezusa.

    Wszyscy czuwają nad nami dla naszego zbawienia z powrotem do Pełni Szczęścia naszej duszy. To jest bardzo proste, ale bez łaski wiary trudno to przyjąć. Nasz rozum jest ograniczony, mądrzy tego świata (gnoza) nie mogą tego zrozumieć. Stąd służenie różnym bożkom...w tym wiedzy i poznaniu ludzkiemu ze szczyceniem się swoją mądrością dającą autorytet.

    W tym czasie zapomina się o duszy czekającej na życie wieczne. Popłynął „Anioł Pański”, a od Ołtarza św. w Słowie (Łk 20, 27-46) Pan Jezus wyjaśni, że nasz Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych. Wiem, że Pan Jezus pragnie naszego życia wiecznego.

    Dlatego podczas Eucharystii wołałem - za słowami pieśni - do Zbawiciela: „oddaję Ci, Jezu moje serce”. Słodycz Boża sprawiła, że ustąpił głód, bo od 33 godzin pościłem w intencji pokoju na świecie (prośba MB Pokoju).

    Niczego już nie pragnę, a tego nie można przekazać, bo jak opisać - po zjednaniu z Panem Jezusem Eucharystycznym - poczucie Królestwa Bożego w nas samych.

   Zaczynam pracę, a pierwszym pacjentem jest holujący uszkodzone samochody. Następny mówi, że we mnie jest ratunek, bo przeoczył dzień zgłoszenia się do Urzędu Pracy, a wówczas straci prawo do ewentualnego zatrudnienia. Zły przeszkadzał w zapisaniu leków babci, która modli się za manie...złapała mnie biegunka! Ostatnią była poszukująca, której wskazałem na istnienie duszy...

   Teraz załatwiam sprawę zatrucia CO, władza gmatwa i ucieka od odpowiedzialności. Ofiara miała pomoc z nieba, bo dyspozytorka zasugerowała zatrucie, a w mieszkaniu czułem gaz.

   Od 15.00 mam dyżur w pogotowiu (jeden budynek), ale wciąż muszę przyjmować pacjentów w przychodni, bo wielu mam umówionych na wypełnianie rożnych dokumentów (wszystko pisałem na maszynie).  Po przyjęciu ostatniego pacjenta odmawiam koronkę do MB za czuwających nad nami, a to także za mnie.

   Podczas dyżuru trafiłem na niedrożność przewodu pokarmowego, przełom w chorobie nadciśnieniowej u matki zmarłego syna, a na ulicy z powodu alkoholu padł znajomy! Dzisiaj personel świętuje ślub córki dyspozytorki („poprawiny”), gra akordeon, ale nie daję się skusić...nawet oddałem im otrzymany alkohol. W sercu pojawiał się pierwszy cud Pan Jezusa...na weselu.

   Wyrywają do porodu, w odległej wiosce, gdzie ludzie mają figury MB na podwórkach. Na wyjazdach odmówiłem całą moją modlitwę. W nocy będę jeszcze u umierającego z powodu raka płuca, który leżał za szafą z wielkim obrazem Matki Boskiej. Przypomniał się czas, gdy u babci miałem podobne miejsce do nauki w LO.

   Na końcu dyżuru ucałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu, a Pan odpowiedział na to z „Prawdziwego Życia w Bogu” (07.12.1993), że: „Nieprzyjaciel z powodu zazdrości zgromadził siły przeciw tobie w celu zniszczenia cię. Mój umiłowany, przejdziesz nieposzkodowany”.

                                                                                                                          APeeL