Nie planowałem Mszy św. porannej, ale postanowiłem być - w ramach dziękczynienia - za wczorajszy dzień. W drodze do kościoła - w sekundowych błyskach - moje serce zalewała Miłość Boża!

    Podczas odmawiania spóźnionej koronki do Miłosierdzia Bożego wszystko było piękne i bliskie: domy i mieszkania, sprzedający i kupujący żywność...szczególnie chleb i mleko, pijacy i głuche babcie.

    W tym czasie z chorągwi „spojrzał” wizerunek Najświętszego Taty, a z oddali Matka Jezusa, której maleńki obrazek mam w ręku. Popłakałem się podczas konsekracji, bo spełniło się pragnienie ofiarowania wczorajszego dnia w intencji pomagających z serca, służących potrzebującym. Podziękowałem Bogu Ojcu za ta łaskę…

Psalmista zawołał (w Ps 24):

"Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu?

Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, który nie skłonił swej duszy ku marnościom".

   W drodze powrotnej spotkałem znajomą rodzinę, która szukała lekarza, bo w moim bloku zmarł sąsiad. Ten akt jest płatny...wsparliśmy się nawzajem.

   Podziękowałem Bogu za to niespodziewane wsparcie...dano nawet więcej, bo rozwiązałem ich problem. Później żona dołożyła to do wieńca. Nawet wiedziałem, że to „zdarzenie duchowe” rozpoczyna intencję modlitewną. Jaką? 

   Z kupionej „Rzeczpospolitej” wyzierał tytuł: „Anioły Leppera wsparły Leszka Millera”. Ja w tym czasie pożyczyłem synowi samochód, a żona dała mu ciasto dla jego wybranki...przywiózł później ciasto od teściów. Napłynęła też pomoc przy wykończaniu balkonu.

   Podczas kupowania kwiatów pod "mój" krzyż przełożono je do ładnej doniczki, a przy okazji zarobił „spragniony” piwa. Puściły gwoździe  w s p o r n i k a  krzyża, a podczas powrotu spotkałem ciągnik holujący TIR-a! Patrz na bezmiar pokazywanych znaków (tzw. "duchowości zdarzeń")...

    Zdążyłem na ponowną Mszę św. o 17.00, serce zalał ból podczas Eucharystii, a po powrocie sąsiadka z garażu obok podarowała mi pudło jabłek. Powiedziałem, że wesprę ich modlitwą, bo są zapracowani. 

   Zarazem przypomniało się wsparcie św. Rodziny...darami Mędrców ze Wschodu, które pomogły w ucieczce do Egiptu! Popłakałem się, padłem na kolana i w bólu odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień i przeprosiłem...              

                                                                                                                             APeeL