„Nie idźcie tą drogą”. A. Kwaśniewski
Przed poważnymi intencjami występuje pustka duchowa...znane „nie wiem, co mam robić”. Wzrok zatrzymała książeczka; „Za pięć godzin zobaczę Jezusa”.* Skazaniec pisze z celi śmierci, że nie jest osierocony, bo przyjmuje Chleb Życia i pragnie podać rękę Pannie Najświętszej, która do jego gorzkiego kielicha wleje kilka kropel miodu.
Dziwne, bo wzrok zwróciła rycina o stworzeniu Ewy...z żebra Adama. W „Fakcie” było zdjęcie uśmiechniętego staruszka, który stracił nos (nowotwór), a chirurdzy zrobili mu nowy z chrząstki na ramieniu. Tam też podali dwie teorie początku świata; stworzenie i kosmogonia.
Łazarz mówi do Pana Jezusa; „/../ Jest tak wiele rzeczy, które nie są dobre, a musimy udawać, że uważamy je za dobre /../ Wiele jest słów przebiegłych /../, a tymczasem /../ są trucizną pokrytą miodem /../”.**
Przeczytałem też art. „Droga donikąd” Anny Tarczyńskiej („Fakty i mity” 46/506) o Drodze Neokatechumenalnej. Niedoszłego księdza Marcina zauroczyła na ich spotkaniach: „/../ braterska atmosfera oraz wzajemna życzliwość /../ i bezwzględne posłuszeństwo dla katechetów /../ nie wolno ich krytykować, a nawet pytać o coś /../”.
Szereg razy byłem na ich spotkaniach. Nagrałem ich piękne pieśni rozrywające serce. Nawet teraz łzy zalały oczy, bo napłynęła tęsknota za Panem Jezusem: „Przyjdź i szukaj Twego sługi. Przyjdź o Panie Jezu. Przyjdź, gdyż gubię się bez Ciebie. Przyjdź o Panie Jezu”!
Artykuł jest sprytnie przeplatany wyznaniami wymyślonego Marcina, który uparł się zostać księdzem. Nie przeszedł skrutynium czyli grupowego ekshibicjonizmu (opowiedzeniu o swoim nędznym życiu). Mnie to nie przeszkadzało na spotkaniu w neokatechumenacie...nawet miałem okazję dawania świadectwo wiary. Gitarzysta śpiewał dalej;
„Jesteśmy Twoim świętym ludem,
który dziś wędruje zjednoczony
przychodzisz między nas,
a Miłość nas prowadzi”.
Brat Marcin twierdził, że „uczestniczył w cyrku”; katechizował, a nawet podawał św. Hostię za nieobecnego proboszcza. W seminarium zetknął się z męskimi prostytutkami i narkomanami, a przez kleryka kapusia musiał przerwać naukę.
Gitarzysta dalej przypomina atmosferę tamtych spotkań. Przez ciało przepływa dreszcz, a ból rozrywa serce...
„Ty Jesteś naszą droga, Ty Jesteś nadzieja naszą /../
Jak pielgrzymi wędrujący przychodzimy do Ciebie”.
Pani Anna (hanna z hebr. hanna-łaska, hannah-pełna wdzięku) chwali tą d r o g ę. Żona też jest za, ale nie chodziła, bo tam nie ma Matki Bożej i różańca.
Gitarzysta śpiewał z nami; „O! Panie...ześlij Twego Ducha by odnowił oblicze ziemi, tej ziemi”...
To prawdziwy miód dla duszy, a gdzie trucizna? Bez Boga nie odróżnisz dobra od dobra prawdziwego. U nich przeważa celebracja nad liturgią, a powinno być odwrotnie! To właśnie ta piękna oprawa przytłacza liturgię i przeszkadza w świętym spotkaniu z Panem Jezusem (Eucharystii). Czynią to słowa pieśni, dźwięk gitary, zjednanie ludzi, wzajemna życzliwość z obcałowywaniem się w geście Breżniewa i mówieniem: „bracie i siostro”. Miód okazuje się trucizną...
U nich jest uznawana Trójca Święta, ale katechezy są mówione przez świeckich i to bez natchnienia Ducha Świętego. Dodatkowym dowodem jest bronienie tej formacji przez „Fakty i mity”, które odciągają ludzi od Prawdy (Kościoła katolickiego). Ja to widzę, a Bóg na pewno. Gitarzysta krzyczy; „Miłosierdzia! Boże! Miłosierdzia! Uznaję bowiem moją winę /../ przeciwko Tobie Samemu zgrzeszyłem /../”.
Jak kończy się ten serial? Pan Marcin okazał się kapusiem...listy kleryków zaniósł do „Faktów i mitów”, a pismo przyjęło je jako dowód, że Kościół katolicki to jedno wielkie bagno. Tak zakończyło się implantatio Ecclesiae (zaszczepianie wiary) przez „księdza” Marcina...
APeeL
*Jacques Fesch „W Drodze” Poznań 1992
** „Poemat Boga-Człowieka” ks. druga cz. pierwsza „Vox Domini”.