Dzisiaj ma być śmiertelny upał, a zapowiedziała go migrena z sennością, której już dawno nie miałem (na starość ustępuje) oraz pogotowie u sąsiadki z przełomem nadciśnienia. Człowiek przekwita i budzi się zlany potem...

   Dobrze, że Msza św. z nabożeństwem do Krwi Pana Jezusa jest rano. Pobrałem leki „podtrzymujące zesłanie”, a serce zalewała radość życia. W drodze do kościoła odmawiałem „Pod Twoją obronę” do Boga Ojca i Matki Najświętszej. Piszę to, aby pokazać jak przebiega mój dzień życia od rana.

   Coraz bardziej jestem zadziwiony zapisami „Dzienniczka” s. Faustyny mojej obecnej św. Opiekunki. Ja znam to wszystko, a Bóg ukazuje mi w jej osobie, że w mistyce mądrość ludzka jest całkowicie nieprzydatna.

   Pod kościołem - w promieniach wstającego słońca - dziękowałem Bogu, Panu Jezusowi i Duchowi Świętemu za wstanie, bycie tutaj i dawanie moich świadectw wiary, a w oczekiwaniu na Mszę św. odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego za moich dziadków.

   Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia z Bogiem Ojcem, a na ten moment kapłan mówił o walce duchowej, która odbywa się w nas samych...pomiędzy dobrem i złem. Jakby na znak nie ma działania Bestii, która pojawi się później - przed Eucharystią - ukazaniem:

1. zagarnięcia spadku po rodzicach, a parę groszy jest mi potrzebne na zlecenie przepisywania dziennika...

2. psychuszki za obronę krzyża, bo dalej twa terror bezbożników (palikociarni) 

3.  Lachów robiących przewrót ("ulica i zagranica”)...nadal nie widzą ofiar "Amber Gold" i "reprywatyzacji"...

   Jest mi przykro, że w wolną sobotę na spotkaniu z Panem Jezusem jest garstka...z grupą stałych wiernych. Emeryci wolą pospać, a później siedzieć na ławkach. Zapraszani przeze mnie gniewają się, ale po śmierci rodzinka pobiegnie do proboszcza, który w swojej „dobroci” wniesie ich do Świątyni Boga Objawionego. Przecież są celebracje świeckie...trzeba być niewiernym do końca!

  Nawet proboszcz stwierdził, że nie będzie zapraszał na codzienne uczestnictwo w Mszy św., bo to jest narzucanie wiernym dodatkowych obowiązków. Myśląc tak można stwierdzić, że codziennie spożywanie chleba naszego jest też obowiązkiem. Nasz Kościół Święty stał się przybudówką zakładu pogrzebowego...najczęściej prowadzonego przez towarzyszy „kasy i pracy”.

    Popłynie czytanie ze słowami od Stwórcy o ludziach zwodzonych w narodzie wybranym, a przecież psalmista wołał w Ps 36(35): W Tobie, o Panie, mamy źródło życia. Do nieba sięga, Panie, Twoja łaska, a Twoja wierność aż po same chmury /../ przychodzą do Ciebie ludzie i chronią się w cieniu Twych skrzydeł /../.”

   Następnego dnia będę oglądał film o orangutanach...ludzkich kuzynach wg komentującego, bo mają 75% naszego genotypu. Można powiedzieć, że jest w nas 25% orangutanów. Pan Bóg zna się na żartach i przewidział działania mądrusiów, którzy wymyślą „wielki wybuch” i nasze pochodzenie od małpy.

  Ja myślę, że wielu ludzi obraża zwierzęta, które wykonują dokładnie wolę Boga Ojca. Wpisz: Osobowość zwierząt: krótki przegląd współczesnych badań.

   Ciekawe, co powiedziałaby na to prof. Joanna Senyszyn (matka Joanna od demonów, patronka „Super Stacji”...„tak mi dopomóż Senyszyn”)...czy nie obraziłaby się. Jeżeli się nie nawróci to jej szczątki rozsieje się na polach pełnych perzu i ostów.

    Przez 1.5 godziny płynęła moja modlitwa w w/w intencji, a w tym czasie przepływały całe narody uganiające się za „cudzymi bogami” oraz ci, których spotykam w moim życiu, ale nie ma miejsca na ich wymienienie…

                                                                                                          APeeL