Nie będę opisywał naszych działań upamiętniających to ludobójstwo (200 tys. ofiar). Przez sekundę wyobraź sobie obecne cierpienia tych dusz, które w Czyśćcu nie zadowalają syreny, nasze znicze, różne uroczystości "ku czci"...w tym "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki" (o 20.35 na pl. Marszałka Józefa Piłsudskiego). 

   Zrozum moje serce wiedzącego, że te ofiary pragną naszego wstawiennictwa duchowego. Nawet katolicy nie mają tej świadomości, bo wielu mogłoby za nich ofiarować Msze św. We wszystkich kościołach powinny być specjalne nabożeństwa z odpowiednimi modlitwami w intencji tych dusz.

  Przecież nie służą temu powstańcze piosenki, bo zebrany lud powinien - na kolanach odmówić - za te dusze koronkę do Miłosierdzia Bożego, a wokół kościołów powinny odprawiać się drogi krzyżowe. 

   W tamtym czasie mieliśmy do czynienia z dwoma wysłannikami Szatana: Hitlerem i Stalinem. W takiej sytuacji rzucanie się na jednego z nich w 100% było podjęte bez wołania do Boga Ojca. Później wołano, ale spod bombardowanych domów. Najgorszy pokój jest lepszy od każdej wojny. Nie będę tego rozwijał, bo człowiek normalny i do tego polityk zarzuci mi brak patriotyzmu.

 W intencji tych dusz, które dalej cierpią w Czyśćcu ofiarowałem ten dzień życia, Mszę św. wieczorną z Eucharystią oraz moją modlitwę (1.5 godziny "umierania" z Panem Jezusem)...

                                                                                                                          APeeL