Przytoczę tutaj mój wpis ze skasowanego blogu na Onet.pl z dnia 06.07.2009, gdzie zapytałem o drugi dar Boga Ojca (oprócz wolnej woli): c z a s.

   Ile tego daru poświęciłeś dla Stwórcy w tym roku lub w tym miesiącu. Nie chodzi o obowiązkową Mszę św. w większości „przesiedzianą lub przestaną”. Na co czekasz, przecież masz oczy i widzisz grzybienie znajomych, którym w końcu odpada ciało.

   Jak wygląda dusza takich, a rozrzut jest wielki: od promieniującej świętością do czarnej (białego gołąbka i czarnej wrony). Tamtego dnia uwagę przykuły słowa psalmisty: „On sam cię wyzwoli z sideł myśliwego /../ okryje cię swoimi piórami, pod Jego skrzydła się schronisz”.

   Dziwne, bo wówczas przed kościołem leżał gołąbek z wyrwanymi piórami, a na reklamie banku były słowa:„Duch jest ponad czasem”.

   Do tej intencji pasują też słowa z drugiego listu Tymoteusza (2Tm4), które są potwierdzeniem mojego pragnienia ewangelizowania:

- ponieważ mądrych tego świata „świerzbią uszy”...namnożyli sobie nauczycieli i idą w kierunku własnych pożądań i zmyślonych nauk...

- czas płynie i Pan Jezus będzie sądził żywych i umarłych

- dlatego mam mówić o Prawdzie, Dobrym Ojcu i nastawać w porę lub w ujrzeniu potrzeby, wykazywać błędy ludzkiego myślenia o Królestwie Bożym.

    Jako lekarz wyraźnie widzę, że przeciętnego brata na tym zesłaniu bardziej interesuje wyrwany przyczep w ręku niż nieśmiertelna dusza. 90% ludzi nawet nie wie, że taką posiada, a to czego nie można dotknąć nie istnieje. Cóż się dziwić, gdy takim był Apostoł Tomasz. Widział czynione przez Pana Jezus cuda, ale w Jego zmartwychwstanie nie uwierzył.

   Zrozum mój ból znającego Prawdę i widzącego godzinę ostatnią (1J2, 18-21), a z rozmów z ludźmi wynika, że nikt nawet nie pomyśli o trwającą już Apokalipsie. W tym czasie zapraszani przeze mnie do Świątyni Boga Jedynego wykręcają się i uciekają, bo ich straszę.

      Na ten moment Pan Jezus w dzisiejszej Ew (Mt 22, 1-14) powiedział przypowieść o przygotowanej przez króla uczcie weselnej na którą nie chcieli przybyć dwukrotnie zaproszeni. Słudzy wyszli na rozstajne drogi i przyprowadzili spotkanych: dobrych i złych. 

    Tak też jest z moim zapraszaniem na spotkania z Bogiem Samym i darmowym Chlebem dającym Życie Prawdziwe. Ludzie w moim „miasteczku nad rzeczką” (sanatorium ziemskie) wolą oglądać telewizję lub siedzieć na ławeczkach. Szczególnie unikają Pana mieszkający wokół kościoła i w pobliżu...jakby na trwający rozkaz prawdziwych władców Rzeczypospolitej Ludowej.

   Zapytasz jak odczytałem dzisiejszą intencję modlitewną. Stało się to u fryzjera, gdzie po ostrzyżeniu nie było nikogo i z dwoma pracownikami rozmawialiśmy o życiu wiecznym.

    Po czasie przybył właściciel, który jest w wieku odlotowym i bada się, ale w Domu Pana go nie widać. Ma jeszcze dobre nogi, samochód, a do kościoła 300 metrów. Dwa razy powtórzyłem zaproszenie na Ucztę Niebieską wskazując na dwóch świadków...nijak się nie wytłumaczy.

   Z drugiej strony szczególnie ohydne było zgorszenie siane przez prezydenta Komoruskiego, który był "za życiem" (in-vitro) i "kompromisem" (aborcja), a przystępował do Stołu Pańskiego. Interwencja Boga, bo - wielu błagało o przewrócenie tego fałszywego układu - sprawiła, że berło władzy wypadło z ręki niepokonanego!

   Sama nazwa Eucharystii (Dziękczynienie) brzmi ładne, ale kojarzy się z błędnym robieniem łaski Bogu...w przystępowaniu do Komunii św. Tak właśnie ludzie traktują ten Cud Ostatni Pana Jezusa (Mirari Novissime). Pan Jezus wskazał drogę, a kto nią nie idzie ten sam siebie karze.

    Przez całą Mszę św. z kościoła płynął zapach chleba…

                                                                                                                                   APeeL