Nasze ciało to „kula u nogi” duszy. Człowiek po „wypoczynku” jest spocony i sztywny...jakby na znak wyrzuciłem dwie zgniłe róże. Mam wątpliwość co do dzisiejszej spowiedzi, ale w gazecie wzrok zatrzymał napis „Niebo” oraz przepłynęły obrazy: kąpieli, mycia się, czyszczenia i prania.

   Piszę to, abyś ujrzał „mowę Nieba” z zaproszeniem do kratki konfesjonału. Nie ma żadnych innych spowiedzi, a grzeszny kapłan nie kala tego Sakramentu. W kościele stanąłem pod stacją: „Oto Matka twoja, oto syn Twój”, a do konfesjonału przybył mój kapłan.

    Sam widzisz prowadzenie przez mojego Anioła Stróża. Ciekawa jak ma na imię. Kiedyś napłynie, że Onyks, a ten kamień symbolizuje moc wodzów i mądrość...w ludzkim pojęciu pozwala być panem własnego losu, ale ja wolę oddaję Bogu Ojcu.

    Dzisiaj Zbawiciel znalazł się w Nazarecie, mieście rodzinnym, gdzie Go odrzucono. Trudno być prorokiem we własnym kraju...wiem to. Po Komunii Św. wołałem: „Jezu! Ojcze!”, a w tym czasie „patrzył” obraz Trójcy Świętej. Nie mogłem wyjść z kościoła, ale czekała na mnie „młócka” w przychodni. Wówczas nie było zapisów, numerków i „elegancji Francji”.

    Po powrocie z galer trafiłem na smutną żonę, ponieważ syn wrócił późno i był pijany, a dodatkowo miał jakieś pretensje. Podczas koronki do Miłosierdzia Bożego moje serce zalał smutek cierpiących przez innych ze zdarzeniami duchowymi:

- wieloletnie cierpienie żony z powodu mojego pijaństwa oraz nękanie przez córkę i syna

- ofiary wybuchu wojny w 1939 r oraz ofiary wojen na świecie

- ofiary różnych wypadków i napadów...

   Umęczony padłem na ławkę pod pogotowiem i zasnąłem, ale zerwano na wyjazd w czasie którego kierowca karetki mógł wpaść na innego. Jakby na pocieszenie przejeżdżaliśmy obok kościoła, gdzie były piękne figury Matki Bożej i Zbawiciela z Najświętszymi Sercami...

   W domu chorego, którego zabiorę trafiliśmy na kapłana i modlitwy. W tym czasie kolega z drugiej karetki miał pretensję, że jeżdżę sobie z transportami, a w szpitalu okazało się, że dziadek miał zawał serca! 

   Napłynęła moja sytuacja: śledzenie czyli internowanie bez zamknięcia człowieka. To gorsze od więzienia, bo tam przynajmniej wiesz, że nie masz wolności, a tak masz wolność pozorną. Po wielu latach widzisz fałsz ludzi...kolega jest nad grobem wciąż wierny władzy ludowej.

    Z jednej strony buntuję się, bo cierpienie niezawinione, a z drugiej jest to wielka łaska Boga Ojca, bo „umieram” podczas modlitw. Dlaczego buntuję się? Dlaczego chcę to zmienić...przecież z Panem Jezusem czynili to samo!

   Podczas wieczornej zmiany personelu trwał bałagan, a właśnie było wezwanie do młodej dziewczyny zatrutej lekami (samobójstwo), bo chłopak nie przyszedł na randkę. Wielka boleść matki, bo wzięła jej leki.

  Dzisiaj nie splamiłem się...wcześniej oddałem wszystkie pieniądze żonie, które wpłaci na poszkodowanych w powodzi. Na pocieszenie znalazłem 10 gr. i cała noc była spokojna...płacili za spanie, a w tym czasie przez okno dyżurki dobiegały odgłosy pracy w piekarni.

    Podziękowałem za ten dzień...

        

                                                                                                                                           APeeL