Podczas golenia wzrok zatrzymały perfumy, które otrzymałem od córki babci „uwięzionej” w oddziale, której nie chciała rodzina...z tą właśnie córeczką.

   Nagle ujrzałem, że nie wolno - wbrew woli starszego pacjenta - trzymać go w szpitalu. Może on chce umrzeć w szumie drzewa, które posadził i przed obrazkiem zawieszonym na ścianie swojej chatki.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (23.09.2018) popłakałem się, bo przed moim oknem w bloku rośnie takie właśnie drzewo. Kiedyś żartowałem ze starszego kierowcy, który był już niesprawny i prosił o przedłużenie zaświadczenia na dojazdy „z domu do kościoła”. Sam teraz tak jeżdżę...

  Z moich obserwacji wynika, że są ludzi, którzy mają pecha i przynoszą go innym (jakaś diabelska przywara)...dotyczy to także mojej osoby. Właśnie chwaliłem silnik mojego Citroena, a efektem jest potrzeba wymiany w nim uszczelki. Jest też odwrotnie, bo z innymi przybywa „zręczna ręka”. Tacy ludzie nie wiedzą o tym, a te dary lub wady wskazują im inni. 

   Po wejściu pechowego pacjenta zmarnowałem czas, bo zrobiło się zamieszanie, a dodatkowo wezwano mnie do oddziału wewnętrznego, gdzie na noszach wniesiono łazarza: pacjenta, który wrócił po krótkim pobycie w domu: nie chodzi, nie mówi i nie wiadomo na co jest chory.

- Niech pan go nie przyjmuje!...zły podpowiada przez pielęgniarkę.

- Dzisiaj jest piątek...wnoszą łazarza, a ja mam go nie przyjąć. Przecież ten fikcyjny oddział jest właśnie dla takich! Jak mam pani to wytłumaczyć?

   Teraz, gdy jedziemy karetką moje serce zalała wszechogarniająca miłość Boża. Przepłynął cały świat, a w myślach pojawiły się skojarzenia poetyckie: śpiewa cisza, mgły spadły na lasy, pochylił się dom, syn człowieczy jęczy pod obrazem, jabłka czerwienią w dłoni, a na starych drzewach rosną grzyby...

   Pacjent przynoszący pecha sprawił, że koledze trafił się trup w rozkładzie...to balon śmierdzący z daleka, który leżał w bloku, a było go czuć w karetce. Jego zapach przywiózł do piwnicznej izby w pogotowiu

   Wykąpaliśmy się, wypiliśmy po kieliszku koniaku na „odtrutkę”, a to oznaczało rozgrzewkę przed grą w pokera. Na ten czas - jako ostatnie ostrzeżenie - znalazła mnie pechowa pacjentka. Graliśmy i piliśmy całą noc, a moje kieszenie stały się puste...tak stałem się łazarzem, ale prawdziwym, bo duchowym.

                                                                                                                                     APeeL