Dzisiaj spotkałem się z córką, która reprezentuje ten świat (lewica, mądrość, feministka widząca krzywdę kobiet). Nie przekonasz bezbożnej, która chce parytetu. Takich wokół mnie jest mrowie. Powiesz, że  nawracam innych, a nie mogę poradzić sobie z najbliższymi. "Będziecie w nienawiści u wszystkich"...

   Na ten moment - od Ołtarza Św. - mówi mój profesor Św. Paweł (1 Kor 1, 18-25); "/../ Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego świata? Czyż nie uczynił Bóg mądrości świata głupstwem? /../ spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawiać wierzących(…) To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi /../”.

   Mówiłem do córki, że Bóg urządził wszystko bardzo prosto. Pokazał ojca ziemskiego, który jest odpowiednikiem Najświętszego Abba miłującego nas miłością świętą, który karze nas i przy tym płacze. Piszę, a łzy lecą po twarzy...

   Ja nie jestem godny namiastki wzoru ojca. Takim ziemskim przykładem jest św. Józef. Cichy, pracowity, opiekuńczy, oddany swemu powołaniu. Nawet w pismach został w cieniu...

   Zarabiał grosze, aby utrzymać rodzinę. Na pewno wstawał wcześnie, bo do pracy miał daleko. Przez sekundę wyobraź sobie jego powołanie. Dzisiaj widzimy całość Dzieła Boga i wszystko jest jasne.

    Dziwne, bo w tej chwilce mówią o spotkaniu na którym będą rozważać kult św. Opiekuna Jezusa...w Kaliszu jest jego cudowny obraz z wizerunkiem Trójcy Świętej.

   Teraz Pan Jezus wskazuje (Mt 16, 24-27) na potrzebę akceptacji naszych cierpień (trzeba zaprzeć się samego siebie). „/../ Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoja duszę /../.”

   Żyjesz w rodzinie, wśród bliskich i widzisz ich normalnie…bez Światła Pana nie możesz ujrzeć ich dusz. Wczoraj, wychodząc na Mszę Św. wieczorną powiedziałem żonie, że to nabożeństwo będzie w jej intencji

   Z serca wyrwało się przepraszanie za moje niecne czyny i prośba, aby żona otrzymała ochronę, pocieszenie, a jej lęki spłynęły na mnie (np. jej strach przed jazdą samochodem). To wcale nie są żarty, ponieważ przed godziną - na wielkiej szybkości - mógł wpaść na mnie rozpędzony „Polonez”…może też jechać pijany lub naćpany albo ktoś umrzeć za kierownicą.

  Dzisiaj  Kościół Św. był przystrojony białymi liliami (ślub), a nad Św. Rodziną czuwał Archanioł (witraż). Z kosza ostatnich dożynek „patrzyła” promieniująca Św. Hostia.

    Nie miałem większych przeżyć, ale serce zalało uniesienie duchowe. W tym czasie kapłan podał mi wielką Eucharystię, którą musiałem złamać w ręku, ponieważ nie mieściła się w ustach. Pan Jezus przez to powiedział: „to dla was, dla ciebie i żony".

                                                                                                                                    APeeL