Każdy emeryt ma nadmiar czasu, który dla mnie jest na wagę złota. Poznałem własne ciało i nie robię nic na siłę. W spawach wiary trzeba wsłuchiwać się w delikatne natchnienia Boże.

   Wieczorem padłem w sen, a od 1.30 - 5.30 edytowałem stronę (pięć dni) z datą prowadzącą 22.09.2018 za tych, którzy są wdzięczni za ocalenie. W telewizji pokazano 12-letniego chłopca, który uratował rodzinę z pożaru budynku (siostrzyczkę, matkę i ciocię). Sam trafił do szpitala, bo poparzył go stopiony plastik. Tak Pan Bóg pokazuje ocalenie naszej duszy…

   Po chwilce snu trafiłem na spotkanie z Panem Jezusem. Nie pojmiesz tego pragnienia bez mojej łaski wiary (mistyka eucharystyczna). Nie mogę już żyć bez Ciała Pana Jezusa...

   Właśnie opisuje to czytanie z Księgi Koheleta (Kok 1,2-11): „Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu /../ Pokolenie przychodzi i odchodzi /../ Nie ma pamięci o tych, co żyli dawniej, ani o tych, co będą kiedyś żyli /../.” Kohelet wskazuje na marność wszystkiego…

   Można powiedzieć, że panta rei...wszystko płynie jak rzeka do morza, które nie wzbiera. Tak jest z całą przyrodą: słońcem, księżycem, wiatrem. Tak jest i to wiemy, ale dotyczy to świata przyrodzonego na który jesteśmy zesłani z dołączoną duszą.

     Tutaj mamy ujrzeć Cud Stworzenia, a przez to odkryć naszego Deus Abba, Omnipotens Pater. Popłakałem się podczas zapisywania tego, bo cudem w nas jest dusza...cząstka Boga Samego!  Przed nami jest życie wieczne, którego nie można nawet sobie wyobrazić, a przemijanie dotyczy tylko ciała fizycznego, które Bóg obraca w proch z oczekiwaniem na powrót naszej duszy.

  Pomyśl tylko o swoich marzeniach, które spełnią się w Królestwie Bożym. Większość ludzkości nie wierzy w nasze dalsze istnienie i żyją dla życia. Ja nie mogę pojąć jak człowiek mający rozum może negować to i identyfikować się ze zwierzętami (nie mają duszy).

   Na ten moment psalmista (Ps 90/89) wołał, że tysiąc lat w oczach Boga jest jak wczorajszy dzień lub „straż nocna”. Dalej prosił, abyśmy o świcie zostali nasyceni łaską, która da nam radość na każdy dzień. Tak właśnie jest z Eucharystią. Większość ludzkości neguje cuda Boga, a nawet Tetrarcha Herod był zadziwiony działaniem Chrystusa (Łk9, 7-9).

   Nieopatrzenie strąciłem koronę cierniową z figurki Pana Jezusa, a taka sama zatrzymała wzrok na głowie Zbawiciela w przedsionku mieszkania. To proste: Pan Jezus wskazał na czekającego mnie cierpienie.

   Przed wyjazdem na Mszę Św. wieczorną sprawdziłem poziom olej w silniku, który "poci się". Na bagietce nie mogłem zauważyć poziomu, wpadłem w panikę i dolałem niepotrzebnie trochę oleju, który był tej samej marki, ale innej mocy.

   Rozproszenia zalały serce i na nabożeństwie byłem nieobecny, prysła cała radość, bo samochód jest mi potrzebny do przejazdów na spotkania z Panem Jezusem. Niewiele wart, ale polubiłem go, bo tak jest u ludzi starych.

   Ile niespodzianek niesie nasze życie, bo planowałem przejście z odmówieniem bardzo ważnej modlitwy: za marnujących otrzymane łaski. Ja sam zmarnowałem w ten sposób łaskę modlitwy...w tym za bratnią duszę z wczorajszego dnia.

   Bardzo lubię kibicować grze w siatkę. Dobrze, że wygraliśmy z Serbią, ale pod koniec transmisji moje serce zalała zła energia...prawdopodobnie od kolegów lekarzy samorządowców, którzy skrzywdzili mnie i dalej trwają w matactwie.

    Zaproszono mnie na posiedzenie Ok. Rady Lekarskiej, ale "obmawiano" mnie zaocznie. Po co jechałem? Jako ludzie mylimy się, ale niedopuszczalne jest - szczególnie w wypadku lekarzy - celowe szkodzenie i trwanie w kłamstwie...

    W rozgoryczeniu skończyłem ten dzień wołając o pomoc do Św. Józefa, opiekuna mojej rodziny...

                                                                                                                       APeeL