W śnie trafiłem do domu rodzinnego, gdzie pojawił się zmarły brat mający kłopoty finansowe. To sen symboliczny, bo on żył tylko tym światem, a teraz potrzebuje mojego wsparcia, bo w Czyśćcu nic już nie może zrobić dla własnej duszy.

   Teraz czeka na modlitwy bliskich, ale cała rodzina to ochrzczeni neopoganie. Na naszych spotkaniach uciszają mnie natychmiast, gdy chce powiedzieć słowo o Bogu Ojcu i naszej wierze. Określają to jednym mianem: „znowu to samo”...

   Ja mam napierać w porę i nie w porę, ale wszystko odbija się od nich. Nie widzą, że zostali zmamieni przez Szatana, a czas płynie. Dzisiaj, gdy to przepisuję (wrzesień 2018) nic się nie zmieniło...

   Moje serce zalał ból, ponieważ pracuję całą dobę i dzisiaj nie mogę być w Domu Pana i otrzymać Chleba Życia (Eucharystii). W wielkim bólu zawołałem: „Tato! Tatusiu! Może uda się przyjąć Pana Jezusa”.

   Każdy człowiek normalny zdziwi się tym pragnieniem, ale mający moją łaskę wie co oznacza codzienna łaska przystępowania do Stołu Pańskiego. Dzięki spożywaniu Ciała Pana Jezusa mam moc do pracy w przychodni, pogotowiu i w różnych sytuacjach, które rodzi życie.

   Wielu obcych przybywa do nas w nagłych sprawach...nie ma chirurga to biegną do dr. Bylejakiego, a ja nie mogę odmówić. Jestem karany pracą...niekiedy w ramach udręk demona, który psuje radosć służenia.

   W nocy była temperatura zerowa: „Polonez” z rodziną wpadł pod ciężarówkę...zginęła cała rodzina. Trwają bombardowania w Afganistanie, tysiące uciekinierów, zagrożenie pokoju światowego z groźbami ataków terrorystycznych na mosty w Nowym Jorku.

    Udało się wyrwać do kościoła, a później pracowałem bez chwilki wytchnienia od 7.00 - 18.30! Zacząłem w ciemności i tak kończę, a na koniec wpadła matka z dzieckiem i chory na gardło.

   W TVN trafiłem na:

  • wdowę, której mąż zginął na Heweliuszu

  • ofiary wojny w Afganistanie

  • czarne dni, bo jest wiele wypadków

  • trwający niepokój w oczekiwaniu na zamachy terrorystyczne...

   Poprzedniej nocy rozmyślałem o śmierci brata, a teraz jego miejsce zajął biskup Jan Chrapek, dr teologii (pisał o mistyce chrześcijańskiej) i członek Papieskiej Rady Środków Społecznego Przekazu.

   Od dwóch lat był biskupem Diecezji Radomskiej i chyba nie podobał się władzy ludowej, która przydziela stanowiska w hierarchii kościelnej...zginął w wypadku 18 października tego roku.

   Miał piękny pogrzeb i natychmiast postawiono mu pomnik z wyrytymi słowami ks. J. Twardowskiego: „Spieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą”…

   Przepłynął cały dzień z informacjami radiowymi o ofiarach wypadków. Odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego, a następnego dnia w tej intencji zostanie ofiarowana Eucharystia

                                                                                                                         APeeL