Nie mam własnego łóżka, a jestem nocnym markiem, bo w prowadzeniu przez Boga robię zapisy przeżyć duchowych. Taką miałem potrzebę i nawet nie przypuszczałem, że zostaną rozgłoszone...jeszcze za mojego życia.

   Rano padłem na kolana i w modlitwie zawołałam: „Panie Jezu! Jak mam wołać do Ciebie? Matko moja! Boże Ojcze, dla Ciebie przyjmuję udręki i napady patriotów.”

   Przeżegnałem się wodą od Faustynki i w pokoju zacząłem pracę w przychodni. Właśnie trafili się udręczeni przez to życie:

  • Zostawcie tego konia i krowę, czego lękacie się o jutro? Czy Matka Prawdziwa nie wie o was (dwoje staruszków z rentami, on bez krtani z powodu raka)...

  • Pani nie rzuci palenia...w piątek? Przecież to dzień w którym Pan Jezus otworzył dla nas Niebo!

  • Pana dusza jest więcej warta niż dwie krowy, które skradziono (wpadł w nienawiść), a trzeba z tym cierpieniem uciec do Matki i modlić się za złodziei...słuchał to zdziwiony!

   Dzisiaj Miłość Boża prawie rozsadzała serce...to jest Królestwo Boże w nas. Z niektórymi nie mogę rozmawiać, przy jednej pani napłynęło nawet ostrzeżenie od Anioła. Zgłaszała urojenia, a psychiatra jest na miejscu.

    W czasie obiadu kucharkom podarowałem krzyż do zawieszenia. To jest dla nich próba wiary, ponieważ boją się kierowniczki i zwolnienia z pracy (po latach okaże się, że jedna z nich była z rodziny policyjnej). Przykro mi z powodu ataków „przyjaciół”. Jest mi ich żal, ponieważ udają, że robią coś pożytecznego, fałszywie kłaniają się i zalewają powitaniami.

   Nawał pacjentów trwał, aż zawołałem: „Matko pomóż” i na wizytę pojechałem karetką, bo dalej miałem dyżur w pogotowiu. Dopiero o 17.00 nastała cisza. Padłem udręczony, a obudziła mnie relacja telewizyjna z balu sportowców ze śpiewem Krajewskiego: „dobrze wiem, dobrze wiem, co to Miłość Prawdziwa...te westchnienia płynące z głębi serca.”

   Napłynęła bliskość Pana Jezusa, a łzy zalały oczy. Nagle wyjaśniło się wczorajsze przesunięcie modlitwy przebłagalnej „za braci odłączonych”, bo dzisiaj jest Wigilia w Kościele Prawosławnym (u nich ten czas jest prawidłowy).

   W wielkim uniesieniu odmawiałem moją modlitwę: „Panie Jezu, przyjmij w Swoim Miłosierdziu dusze braci odłączonych!” Wielkie jest moje cierpienie z powodu naszego podziału, a na jego tle zobacz cierpienie Boga Ojca.

   Napłynęła postać o. M. M. Kolbe i wszystkich zadręczonych w obozach! W czasie odmawiania „Drogi Krzyżowej” miałem natchnienie, abym porównał z nimi swoje cierpienia!

   Dzień zakończyło czytanie Biblii, gdzie trafiłem na zalecenie, abym nauczał z łagodnością i nigdy nie widział w tym siebie

                                                                                                                      APeeL