Po nocnej pracy na roli Pana trafiłem na Mszę Św. o g. 7.30...prosto pod wielki obraz Trójcy Świętej, ale w sercu byłem blisko Boga Ojca. „Patrzył” Duch Święty, któremu podziękowałem za pomoc w zapisach i edycji. Tych uczuć nie można przekazać naszym językiem...tak jak w pierwszej miłości.

    Zdziwiony słuchałem słów pieśni: „Boże wielki /../ Wola Twoja wszystko może, Ty nad nami zlituj się.” Większość wierzących - w naszej codzienności - nie woła do Deus Abba (Taty). Wyobraź swoje dziecko, które o nic nie prosi, przeżywa samo swoje kłopoty, bo jest „ważne”. Jego sprawy to głupstwa, które mogą być rozwiązane w 5 minut. Tak jest w naszych relacjach z Bogiem Wszechmogącym. Musisz tylko uniżyć się, zawierzyć, a później zauważyć pomoc.

    Zdziwiony słuchałem Słów Pana Jezusa, który na prośbę Apostołów przekazał im słowa Modlitwy Pańskiej (Łk 11, 1-4). Eucharystia ułożyła się w zawiniątko i zamieniła w „mannę z nieba”. Pozostałem sam w kościele odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   Podczas wychodzenia przez bramę kościelną miałem pragnienie wznieść ręce i poprosić Tatę, aby przejął moje sprawy. Szczególnie boli mnie upór kolegów lekarzy, którzy zaparli się i tkwią po stronie anty-krzyżowca. Przecież gubią swoje dusze...

   Napadli na mnie na rozkaz człowieka, a są katolikami i nie chcą przyznać się do błędu. Nic nie dały wybory, bo w Izbie Lekarskiej trwa nomenklatura i zasada: „Primum nocere”...szkodzić tym, co nie z nami.

   Przekazałem nowemu prezesowi, że nie będzie miał błogosławieństwa Bożego, gdy zostawi traktowanie naszej wiary jako choroby z trwaniem po stronie kolegi, który zbezcześcił miejsce poświęcone.

   Poprosiłem też w sprawie spadku, który zajęła rodzina, a ja potrzebuję pieniędzy na przepisanie dziennika duchowego. Poganie królują wszędzie, „siostra” zajmuje prawie wszystko, robi remonty, a córka zmarłego brata ją naśladuje.

   Na PayPal założyłem stronę dla dowolnych wpłat, ale skasowałem u nich konto użytkownika. Pomoc nadeszła od razu, bo natknąłem się na młodego człowieka otwierającego biuro długów bankowych, który wszystko mi wytłumaczył.

   Wstąpiłem też do gabinetu stomatologicznego, gdzie - z natchnienia Pana - poprosiłem kolegę, który właśnie miał chwilkę wolnego o pomoc dla żony, której wypadła wielka plomba. Z radości pocałowała mnie. Ktoś powie, że to głupstwa, ale po miesiącu musisz ubytek borować...  

   Wprost można powiedzieć, że "radością moją jest Pan, to Jego pragnie dusza ma." Tak jest naprawdę i przekazuję to tym, którzy pasjonują się filmem „Kler”, gdzie zwyrodnialcy pokazują zwyrodnialców gubiąc przy tym słabych duchowo.

    Niedługo będą kłaniać się Allachowi, a po śmierci Deus Abba pokaże im wszystko i wielu „sławnych” z Mareczkiem Konradem spadnie w czeluści, a za nimi polecą Biedronie, „Stokrotki” i całe miliony wyznawców kościoła Amber Gold czyli bożka-lipy.

    Ty, który to czytasz wiedz, że Stwórca twojej duszy Jest! Przekazuję ci to jako wiedzący. To nie jest nieskromność wg racjonalistów, ale prawda. Oni mogą szczycić się swoją pewnością, że nie ma Boga i wyśmiewać takich jak ja, a ich głupi osąd potwierdzają utytułowani koledzy psychiatrzy, denni ateiści, którzy tylko myślą. Jeżeli tylko myślisz to wykluczasz natchnienia płynące ze świata nadprzyrodzonego (od Szatana i z Królestwa Bożego).

    Późnym wieczorem wyszedłem i pod w rozgwieżdżonym niebem wołałem z wdzięczną radością za to, że mam Tatę, który Jest i pomaga mi w codzienności. Następnego ranka moje serce zalała radość w której ponownie śpiewałem „Radością moją jest Pan”, a w ręku znalazła się modlitwa Jana Pawła II do Boga Ojca z prośbą, aby „wszyscy katolicy odkryli na nowo radość w słuchaniu i przeżywaniu Twojego słowa”…

    Właśnie Badacze z Wolnego Uniwersytetu w Amsterdamie odkryli gen szczęścia. Tak ludzkość zwodzi Szatan wskazując na ciała jako jego źródło. Większość popada w szał grzeszności („róbta, co chceta”), zmienianiu kochanków. Garstka wie, że tylko Miłość Boga daje Prawdziwe Szczęście.

    Na koniec krzyknę: "Zegnijcie kolana przed Panem, który nas stworzył. Padnijcie na twarze w Jego uwielbianiu"...

                                                                                                                             APeeL