Po przebudzeniu o 6.00 wzrok zatrzymał cień krzyża na biblioteczce. Padłem na kolana i odmówiłem „Anioł Pański” i „Pod Twoją obronę” oraz słowa pieśni „Pod Twą Obronę Ojcze na niebie grono Twych dzieci swój powierza los. Ty nam błogosław ratuj w potrzebie i chroń od zguby, gdy zagraża cios.”

    Po wstaniu cień krzyża okazał się oprawionym zdjęciem krzyża, którym opiekuję się od czasu nawrócenia (30 lat). Dzisiaj krzyż będzie przewijał się w moich doznaniach duchowych. Nie wiem jaki będzie ten dzień, ale zaczyna się bólem i cierpieniem z pragnieniem modlitwy, bo w sercu trwa poczucie nieprawości ludzkiej oraz opuszczenia wyznawców Pana Jezusa.

    Zapisuję to, aby pokazać - jak przebiega życie mistyka świeckiego - tuż po przebudzeniu. Za takie określenie mojej łaski wiary - w dobie internetowej - mam zawieszone pwz lekarza po prawie 40 latach niewolnictwa na froncie walki z ludzkim cierpieniem.

    W tym czasie uczestniczyłem w ok. 10 tys. Mszy Św. z wołaniami do Boga Ojca, Pana Jezusa oraz Matki Bożej. Prosiłem także wielu chorych i umierających oraz ich rodziny o pojednanie z Bogiem z ofiarowywaniem swoich cierpień. Nie dają za to orderów, a pokazuje to ofiara Zbawiciela, którego zamordowano jak złoczyńcę...uwalniając Barabasza.

    Przed wejściem do kościoła otrzymałem błogosławieństwo z kończącej się Mszy Św. i śpiewałem z ludem pieśń do Serca naszej Matki: „Wołajmy wszyscy z jękiem ze łzami Ucieczki Grzesznych módl się za nami”…

   Na ten moment Pan Jezus powie w Ew (Łk 12,1-7), abyśmy strzegli się obłudy, bo „nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw /../ wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a co w izbie szeptaliście do ucha, głoszone będzie na dachach /../ nawet wszystkie włosy na głowie są policzone /../.”

   Żaden człowiek nie powiedziałby tak prosto o nadprzyrodzonej inwigilacji każdej duszy, cząstki Samego Boga Ojca. Na ziemi jest to pokazane na podsłuchach (Sowa i Przyjaciele) i podglądach oraz działaniu „śledziewskich”. Tacy nie wiedzą, że są w gorszej sytuacji od ich ofiar, bo czynią to w celu wsadzenia ich do obozu bez drutów. Nawet w kościele nie dają spokoju…

   Dalej trwało wczorajsze kuszenie, bo byłem zalewany występami Schetyny z telewizją szwabsko-kacapską w tle i jego słowami o „tłustych muchach i szarańczy” (działanie na podświadomość). Od tłustych much gorsze są muchy głupie, które latają nad człowiekiem i proszą się o zabicie lub żerują na łajnie.

   Usiadłem w przedsionku naszego kościoła naprzeciwko figury Pana Jezusa zamęczonego na krzyżu...nie spotkasz takiego nigdzie. Eucharystia ułożyła się ochronnie, bo Pan dzisiaj jest ze mną. Tak dobrze było mi w tym zjednaniu. Nie można tego przekazać naszym językiem...

    Bardzo pragnąłem modlitwy, ale nie znałem intencji. Na ten czas „spojrzał” Pan Jezus w koronie cierniowej z okładki książki zabranej z kościoła: „On i ja” Gabrieli Bossis. Po wyjściu na modlitwę z serca wyrwało się: „ja i Ty, Panie w cierpieniach i problemach, weź moje sprawy, a ja Twoje...niech już tak będzie do końca”.

   Później zostanę zaprowadzony na mój zapis z dnia 25.09.1989, gdzie na dyżurze w oddziale wewnętrznym pielęgniarka podarowała mi książkę ze strychu po babci. To były „Rozmyślania i Modlitwy” J. H. Newmana z jego słowami o modlitwie, że jest to spotkanie Bożego i człowieczego pragnienia siebie nawzajem. Tak została podana obecna intencja…

    29 grudnia 1936 r. Pan Jezus powiedział do Gabrieli Bossis: „Przemieniam twoje modlitwy w Moje, ale jeśli się nie modlisz… Czyż mogę sprawić, by zakwitła roślina, której nie zasiałaś?”

                                                                                                                                  APeeL