Czas bez Boga to pustka, której nic nie wypełni. Prosiłem o „zabranie mi wiary” i przekazanie osobie obojętnej duchowo lub niewierzącej mojego światła. Takie dobrowolne oddalenie od Boga sprawia mi duże cierpienie.  

    Wówczas staję się normalny, a to oznacza bliski światu i mądry. Nie życzę tego nikomu. Teraz mam odczucie marnowanego dnia, bo modlitwa jest niemożliwa, a zły bez przeszkód rozprasza różnymi pomysłami.

   Podczas liturgii w moje serce wpadły słowa; „dziękujemy za to, że nas  w y b r a ł e ś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”. Dreszcz przepłynął przez ciało, a Komunia św. z minuty na minutę sprawiła jego zmalenie. Słodycz falami zalewała usta, pokój serce, a uniesienie duszę. To nieprzekazywalne.

    Nagle ten sam kościół stał się piękny! W szybie zegara ujrzałem wystrój świątyni i ustawione kwiaty, zapatrzyłem się w wahadło wielkiego zegara. Wszystkie „ważne” sprawy odeszły, nie mam też złości na „wszystkowidzących”. Cóż oni winni? To biedni ludzie jak ja, podzieleni i skłóceni przez wroga naszej ojczyzny.

    Nie chce się wyjść, ale nie można zostać. Pragnę samotności i ciszy oraz bycia sam na Sam z Panem. Moje ciało po dwóch dniach pustki duchowej zostało całkowicie powalone, stałem się niezdolny nawet do modlitwy. „Panie Jezu! Dziękuję Ci za to, że mogę być z Tobą, bo to największa łaska”.

    Jak wielkim darem jest emerytura! To czas dany od Boga i dla Boga. Nie można pogodzić dwóch rzeczywistości; stanu mojej duszy z wejściem w bałagan przychodni. Zrozumie to ten, którego spotka moja łaska, bo to wybraństwo.

  Jakby na tą chwilkę w ręku mam „Zawsze wierni”(2/2009) gdzie artykuł; „Sam na sam z Bogiem”. Tam mowa o pragnieniu odosobnienia.

    „Pan Jezus przygotował się do swojej misji, spędzając trzydzieści lat w ustroniu swego ukrytego życia. Bezpośrednio przed rozpoczęciem publicznej misji Zbawiciel przebywał czterdzieści dni na pustyni. Św. Paweł po nawróceniu udał się do Arabii, powędrował samotnie na pustynię, gdzie spotkał się z Panem Jezusem na pustkowiu i w ciszy. Trwało to aż 3 lata! Kogo Pan Bóg wybiera, tego też najpierw wyprowadza na pustynię”.

     Wymieniono wszystkich świętych, a ich działalność zaczynało Getsemani, odosobnienie, aby mieć później moc w głoszeniu wiary. To wiem i to mam pokazane dzisiaj. Jak nigdy pragnę ciszy, modlitwy, bycia sam na Sam z Bogiem.

   Nie można tego osiągnąć w mieszkaniu, bloku i wśród znajomych na ulicy. Nasza codzienność rozprasza:  rodzina, sąsiedzi, telefony, a zły wykorzystując sytuację stwarza zamieszanie.

   Pragniesz jak żeglarz opuścić ląd, ale nie możesz. Nie mam gdzie wołać do Nieba. Uciekam przed ludźmi.  Zapamiętaj raz na zawsze: kapłan nie może mieć rodziny, ponieważ uczestniczy w   ś w i ę t y m  posłannictwie.

 Autor pisze;

  „/../ katolik potrzebuje  duchowego odosobnienia, przestrzeni ciszy, skupienia, samotności z Bogiem, tak by zachować pokój /../ Bóg chce, byśmy słyszeli Jego głos w swej duszy /../ Bóg mówi do duszy w ciszy /../”.

  Napływa obraz więźnia, który specjalnie łamał prawo, aby trafiać do izolatki. Napływają zakony klauzurowe. Odosobnienie może być karą lub dobrowolnym oddzieleniem się od spraw świata. Kiedyś nie mogłem pojąć dlaczego znany gitarzysta porzucił wszystko i poszedł do zamkniętego zakonu.

    Ilu jest gitarzystów? Ilu porzuca sławę i pieniądze (dobra doczesne) dla Boga? Zobacz naszą mądrość. Teraz znak od Pana, bo w ręku zapis z dn. 04.01.2007, gdzie zapisałem moje pragnienie bycia w ciszy. Tej ciszy pragnie dusza i tego, abym stał się mały, ostatni, niegodny, nic nie warty, grzeszny, nędzny i znający niepewność bytu i pragnący powrotu do Boga.

     Wołam tylko; „Boże! Radości Święta! przychodzisz w ciszy i w skrytości przenikasz duszę

    usta zamykasz, a otwierasz serce obmywasz ciało, aby było Twoje i święte”.

Pragnę odejść, unieść się. Nie chcę tu być! Łzy zalały oczy. Tyka zegar, który przybliża do Boga i wieczności. Błyskawicznie przepływają sprawy;

 cel życia - zbawienie

 czas - wieczność

 dom - Raj

 życie - nieśmiertelność.

    W bólu odmawiam moją modlitwę, a łzy zalewają oczy z powodu udręki (zaczepiają znajomi). Tak trafiłem na cmentarz, gdzie cisza i nie ma nikogo tylko zmarli pacjenci i ja.

    Ciało fizyczne pragnie zabawy, krzyku, śmiechu, sławy, posiadania, pewności bytu i kocha to życie! To zabija obecność Boga na pierwszym miejscu! Boga Ojca, którego teraz proszę, aby dał mi to, co zechce, bo Jego Nic to Wszystko!                                  APEL