Dzisiaj muszę opuścić pracę wcześniej, ponieważ jest Msza Św. za duszę ojca. Po wyjściu z przychodni serce zalała słodycz Boża, a tego nie można opisać naszym językiem...

   Kłopot, bo na moście trasy E7 stoją zepsute samochody, a jest bardzo wąsko. Podenerwowanie, ale w tym czasie odmawiam moją modlitwę w dzisiejszej intencji. Przed Mszą Św. z płaczem zaprowadziłem niewidomą matkę ziemską do konfesjonału.

   Natomiast w moim sercu pojawił się Pan Jezus porcelanowy z Najświętszym Sercem, którego otrzymałem po zmarłej babci w ludzkiej norze...to prośba także o moją spowiedź. Tutaj mnie ochrzczono, a teraz patrzy napis: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy utrudzeni”, a ja jestem niewolnikiem w pracy i tak będzie do końca.

    Posłuchałem się i padłem na kolana przed kratką, a nie ma innej możliwości oczyszczenia, bo tylko małe grzechy są przebaczane po ukorzeniu się i żałowaniu za nie. Większe musi w Imieniu Boga odpuścić namaszczony kapłan. Powiedziałem też o łamaniu czystości w pracy ze względu na darczyńców...tak ustawiony jest system.

   Na ten moment kapłan zalecił odmówienie litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa w intencji tych, którzy mają kłopoty z Sakramentem Pojednania. Popłakałem się...

   Po powrocie ucałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu, a z „Prawdziwego Życia w Bogu” popłyną do mnie Słowa Boga Ojca do którego wołałem w kościele: "Tato, Tatusiu!"

   << Moje dziecko, to Ja, Jahwe. Kocham cię synu. Dla mojej chwały będę cię nadal wszędzie wysyłał. Czuj się kochany, doceniany i prowadzony przez Mnie. Posłuchaj Mnie: czas jest niczym i nic dla Mnie nie znaczy. Bądź więc gotowy na spotkanie ze Mną twarzą w Twarz >>.

    Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (koniec października 2018) nie żyje już matka, dodatkowo zmarł brat i jego żona oraz mąż młodszej siostry. W tych dniach przyśniły się dusze zmarłych z mojej rodziny: babci, brata i matki, a później cioci (mojej matki chrzestnej). W snach dwa razy znalazłem się w domu rodzinnym.

   W ich intencji poświęcam obecne błogosławieństwa Monstrancją oraz przyjmowane Ciało Pana Jezusa po nabożeństwie różańcowym. Wołałem także za rodziców i wszystkich z mojej rodziny, a także za wszystkich z rodziny, za kolegów ze szkoły i zmarłych z obecnej pracy. Żona też woła za dusze z mojej rodziny i zamawia nabożeństwa u księży Marianów.

    Pomyśl teraz o podobnych duszach czekających na zmiłowanie rodzin, ale wiara upada i zamiast modlitw oraz uczestnictwa w nabożeństwie różańcowym lud wali na film „Kler”. Fajnie jest oglądać bezeceństwa innych, ale taki film - z życia każdego nas - kręci się cały czas z rejestracją naszych myśli.

    Większość w to nie wierzy, a nawet neguje istnienie Szatana i Piekła, bo mamy już XXI wiek. Nie idź tą głupią drogą i nie pchaj się sam na śmierć duszy jak Jerzy Urban...

   Ten dzień zakończę Obietnicą Boga, która padła na Mszy Św. za duszę ojca ziemskiego: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia”…

                                                                                                                            APeeL