W śnie znalazłem się w kościele, gdzie jakiś kapłan tłumaczył jaka ma być mowa;

  • o rzeczach prostych - p r o s t a

  • o pięknie - p i ę k n a

  • o Bogu i Panu Jezusie - d o s k o n a ł a.

    Po wstaniu padłem na kolana i powiedziałem: „Panie Jezu wskaż mi jak mam mówić!” Natychmiast demon - podczas przygotowywania śniadania - szydził:

  • Och! Ty to pójdziesz do Nieba!

  • Idź precz Szatanie...krzyknąłem w myślach!

    Właśnie dzisiaj dużo mówiłem do pacjentów...o wszystkie i niczym! Całkowicie zapomniałem o śnie...nawet wdałem się w dyskusję z napastliwym ateistą:

  • Nic nie zależy od nas, bo wszystko jest łaską Boga!

  • To co, z nieba kapie?

  • Tak, właśnie tak!

  • Bzdury!

    Tutaj wyjaśnię, że większość ludzi uważa, że wszystko jest wynikiem ich umiejętności i zapobiegliwości oraz układów (sprzedawania się), a palec zginają dzięki łasce Boga.

   Dodam jeszcze, że nie wolno dyskutować z wrogami Boga, bo nie pokonamy ich demonicznej argumentacji...nawet grzeszymy, bo tracimy pokój i wywołujemy ich dalszą niechęć do wiary. Nie możemy ich zmienić gadaniem, ale modlitwą.

    Dla uspokojenie otworzyłem Encyklikę papieża, gdzie trafiłem na zdania dotyczące Ducha Świętego! Zważ, że za życia Pana Jezusa nie było Pocieszyciela, Ducha Prawdy.

   Babcia lat 80 jeszcze pracuje...zmuszana przez młodych (na polu i przy obrządku świń). Napisałem do nich kartkę, a jej powiedziałem, aby pracowała tylko do jutrzejszej Mszy Św. Po nabożeństwie musi udać się na swoją ziemię i uroczyście z nią pożegnać! Od tej chwili nie wolno jej tam wrócić...nawet pod groźbą śmierci.

   Stwierdziła, że śmierci się nie boi...popłakała się, chwyciła mnie za ręce i chciała całować z obietnicą, że w każdą niedzielę będzie modlić się za mnie!

    Na ten moment trafiła się pracownica „Caritasu” i rozmawialiśmy o starości. Po jej wyjściu otworzyłem książeczkę, którą otrzymałem od współpracownicy. Pomyślałem sobie, że człowiek wierzący nie podarowałby mi czegoś takiego. Tam był opis życia św. Filipa...wielkiego w czynach, a przy tym pokornego.

   Jego zalecenia zapadły mi w serce i później mówiłem podobnie do narzekających: „Pan Jezus niczego nie miał, jeżeli leżysz ciężko chory i obsługuje cię personel (karmienie i przewijanie) to pomyśl sobie jak umierał Pan Jezus. Wówczas zobaczysz własną nędzę”…

                                                                                                                                APeeL