Teraz regularnie budzę się od 3.00 i pracuję na „Poletku Pana Boga” do pierwszej Mszy Św. o 6.30. Nawet mnie to dziwi, ale jest mi dobrze w tej ciszy i rano mam zadowolenie z wykonanego zadania. W tym czasie Tata przejął mojej sprawy...

    Na www.deon.pl (portal katolicki) dano art. o pięciu zasadach rozpoznawania złych i dobrych duchów. Napisałem tam, że po co nam taka nauka z wchodzeniem na teren Szatana. Trzeba ćwiczyć się w wykonywaniu Woli Boga Ojca, a wszystko poznamy po owocach. Podczas tej walki - po czasie - zaczniemy rozróżniać natchnienia, demony podsuwają także „dobro”, które ujrzymy po owocach...

    Na Mszy Św. porannej byłem pusty, nie docierały czytania, a Eucharystia przyniosła trochę pokoju i słodyczy. Nawet nie chciało się spać i dalej pracowałem. Około 14.00 wyszedłem z wielkim pragnieniem odmówienie mojej modlitwy.

    Posłuchałem natchnienia, aby przeczytać dzisiejsze czytania w „Agendzie liturgicznej”, gdzie wzrok zatrzymały słowa Apostoła Pawła (Flp 2, 5-11) o całkowitym uniżeniu się Pana Jezusa, który stał się „posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej”.

   Natomiast w komentarzu (mały druk) w serce wpadły słowa świadectwa Grzegorza Bacika, który od 13 lat posługuje osobom zniewolonym i dręczonym przez złe duchy. „W większości są to ludzie, którzy w pewnym momencie swojego życia odeszli od Boga”.

   Dalej wymienia ich pójście w kierunku okultyzmu, magii, wywoływania duchów, korzystania z wróżbiarstwa, noszenia talizmanów i amuletów...uwierzyli w bożki, a modlitwy zastąpili medytacjami i łączeniem się z energiami i duchami. Wielu sprzedało swoje dusze Szatanowi za marne dobra ziemskie. Pan Grzegorz spotyka się z nimi i wspólnie modli…

    W wielkim bólu zacząłem moją modlitwę, a w tym czasie mechanik zmienił mi letnie opony i dał świadectwo niewiary w swojej rodzinie, gdzie wnuczek zachorował na śmiertelną chorobę. Z wielkimi przeszkodami udało mu się - w jego intencji - odbyć wycieczkę rowerową do MB Częstochowskiej. Jakże niektórych budzi cierpienie.

     Wieczorem wróciłem do mojej modlitwy i w wielkim bólu płynęła Doga Krzyżowa oraz Św. Agonia Pana Jezusa z powtarzaniem (10 x): Pan Jezus obnażony na Golgocie i Jego Słowa: „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił?”. Wprost umierałem ze Zbawicielem. Nie spodziewałem się takiego przebiegu tego dnia, który zaczął się pustką duchowa…

                                                                                                                                   APeeL