Ten dzień zaczął się na wczorajszej Mszy Św. o 17.00 ze spowiedzią, bo trudno jest pozbyć się pogardy i nienawiści do krzywdzicieli...podsuwanej przez Szatana (patrz zapis z 07.11.2018).

    Na ten czas ksiądz proboszcz powiedział piękne słowa o cudzie odzyskania naszej niepodległości. Pozostałem na czuwaniu przed Monstrancją z odmawianiem modlitwy różańcowej za ojczyznę i wróciłem na jej zakończenie, aby otrzymać błogosławieństwo. Dopiero teraz chciałbym trwać tutaj sam na Sam z Panem Jezusem, bo duszę zalała słodycz jakiej nie ma na ziemi...

    Do 3.00 edytowałem zapisy dziennika duchowego, a w tym czasie towarzyszył mi koncert dla Niepodległej ze Stadionu Narodowego w W-wie. Jakby dla mnie Paweł Kukiz zaśpiewał „Modlitwę o wschodzie słońca” ze słowami: „co postanowisz niech się ziści, niechaj się wola Twoja stanie, ale zbaw mnie od nienawiści, ocal mnie od pogardy Panie”.

   Zapomniałem się, a demon podsunął mi zapis z początku mojej krzywdy zawodowej (10.11.2008 r.) i ponownie musiałem przystąpić do spowiedzi na Mszy Św. o 7.00. Tak w słabości rodzi się moc!  Dzięki działaniu Bestii za ojczyznę ofiarowałem dwie Msze Św. z Sakramentem Pojednania.

    Dzisiaj był u nas polski misjonarz, który od lat pracuje w Brazylii opanowanej przez mafię, a jako przykład podobnego działania wskazał naszą aferę reprywatyzacyjną...z mateczką HGW w tle. Prawie głośno zaśmiałem się, bo z oddalenia ujrzał to samo, co ja. Tam też wyrzucają z mieszkań i dodatkowo zabijają.

    System był budowany przez okupantów precyzyjnie (jak PKiN w W-wie) z „samych swoich”. Te struktury pozostały i stosują działania dywersyjne. Przykładem był strajk grupy pracowników LOT-u (przed Świętem Zmarłych) oraz policji (zbiorowe zwolnienia lekarskie) przed rocznicą obchodów 100 - lecia odzyskania niepodległości.

    Wróciłem na koncert patriotyczny przed Mszą Św. za ojczyznę. W tym czasie przygotowywano się do celebracji świeckich na spotkaniu z Panem Jezusem, a z orkiestrą śpiewała jakaś skazana, bo darła się wniebogłosy okropnie fałszując.

    „Patrioci” z którymi próbowałem rozmawiać wskazywali na złodziejstwo PiS-u oraz na okropnego Antoniego Macierewicza. Powiedziałem im, że okazał się mitomanem, ale dzięki niemu mamy u nas wojska amerykańskie i struktury terytorialne. 

   Mój przyjazd sprawił odczytanie intencji modlitewnej tego dnia, a dodatkowo napłynęła postać generała Wojciecha Jaruzelskiego (WRON), który pokazał jak „zwyciężać mamy”.

   Chodzi o to, że nadszedł już czas powołania Rady Ocalenia Narodowego, bo „wrogowie ludu” podnoszą rękę na demokratycznie wybraną władzę. Jej członkami powinni być ludzie prawi typu: Mirosława Kokoszkiewicza, Rafała Ziemkiewicza oraz prof. Jerzego Roberta Nowaka, itd.

   W wielkim bólu odmówiłem całą moją modlitwę, a nawet dziesięciokrotnie powtarzałem niektóre stacje ze „św. Agonii” Pana Jezusa.  Efekt wołania do Boga Ojca  z czuwaniami (w tym całonocne w Częstochowie) był porażający, bo doszło do masakry wrogów...włącznie z Donaldem Tuskiem!

   Tak bardzo liczyli na wywrotkę „głupców, którzy nami rządzą”, a wbrew ich oczekiwaniom 250 tys. Polaków przeszło w Marszu Niepodległości i nikomu kapelusz z głowy nie spadł. Nawet kacapsko-szwabska TVN śpiewała podwójnie „patriotycznie”. Coś strasznego...

                                                                                                                                          APeeL