Zrywa sen o 5.10, wstaję wcześniej i odmawiam „Anioł Pański”. Wychodzę, a w bloku niektóre mieszkania są już rozświetlone. Napłynęła bliskość Boga Ojca z poczuciem garstki Jego wyznawców.

    W czytaniu (1 Mch 1) będzie mowa o Izraelitach, którzy  wrócili do pogaństwa (odrzucili obrzezanie, palono księgi, porzucono przymierze z Bogiem Ojcem). Odwrócenie, ale wielu wolało śmierć niż zdradę wiary i Boga.

   Jeszcze Ps 119, a Pan Jezus w Ew. uzdrawia ślepca. Moje serce zalał wielki smutek z poczuciem wygnania (zimno, ciemno, brudno i trwa ogólna bylejakość). Proszę Najśw. Tatę o poprowadzenie syna i uzdrowienie córki.

    Po Eucharystii ciężko wzdychałem, a moja dusza wołała: „Jezu, och Jezu! Jezu!”. Na ten moment popłyną słowa pieśni: „Czego chcesz od nas za Twe hojne dary?"

    Pracę w przychodni zacząłem wcześniej i jakoś szło. Ludzie starzy i biedni, nie mają na leki, cieślę wspomogłem zwolnieniem, bo nie ma pracy. Pod pogotowiem „chory” oszukał mnie, że ma krwotok z przewodu pokarmowego. Niepotrzebnie zawiozłem go do szpitala (trzeba wcześniej zbadać per rectum).

    Popłakałem się oglądając zdjęcie w „Super expressie”, gdzie zrozpaczony ojciec trzymał na rękach zwłoki 4-letniego dzieciątka. Przypomniał się zgon naszej córeczki Marty (1 rok) oraz zaginięcie syna piosenkarza Grechuty, a także pacjentka, której mąż ma raka. Ogarnij cały świat tego cierpienia... 

    Stoimy karetką pod szpitalem, odmawiam koronkę do miłosierdzia Bożego, a właśnie z radia płynie piosenka o piękniej miłości. Teraz jestem u babci ginącej z powodu raka odbytu, a nad nią cała rodzina. Jeździliśmy bez wytchnienia po terenach, gdzie było pełno figur Matki Bożej i Sanktuarium Maryjne.

   Trafiłem też do domu z którego (przed laty) zginęło czterech chłopczyków...w tym syn chorego z ciężką kolką nerkową. Zabrałem go na oddział urologiczny po podaniu narkotyku.  Przepływa świat tych, którzy utracili umiłowanych.

    Pan Jezus rano powie do mnie (X tom "Prawdziwego życia w Bogu” str. 172): „Zaufaj Mi, gdy ci mówię, że pozostanę z tobą w ten sposób aż do końca - bez względu na to, co się stanie”. Pocałowałem Zbawiciela, łzy zalały oczy, a dzisiaj mogę potwierdzieć, że te słowa Zbawiciela spełniły się (18.11.2018)...

                                                                                                                                   APeeL