Przed Mszą Św. miałem ociężałe i senne ciało, a tuż po Eucharystii zostałem uniesiony ponad nędzę tego świata, który stał się odległym kosmosem. W takim stanie wszystkie ważne sprawy są wielką marnością...

    Wracałem do domu jako człowiek z przeważająca duszą. Tego uniesienia nie da się przekazać. Zważ, że sprawił to Cud Ostatni (Eucharystia)...bez żadnego mojego udziału zostałem zjednany z Panem Jezusem.

    W domu dalej pokój Boży zalewał serce, a słodycz - jakiej nie ma na ziemi - usta. Nasza dusza jest cząstką Boga Stworzyciela i po zjednaniu w Eucharystii doznajemy ukojenia, przytulenia przez Boga...jak dzieciątko trafiające w ramiona swojej ziemskiej matki.

    W jakiej wierze mogę doznać tego i w jakim lepszym kościele oderwanym od następcy Św. Piotra? Czego ludzie szukają i po? Zapominają przy tym, że mamy nieśmiertelne dusze, a nasze ciała odpadają.

   Na ten moment „mądrzy Polacy” czyli racjonaliści (www.racjonalista.pl), którzy bezkarnie przenieśli mój "Instruktaż odczytywania Woli Boga Ojca", aby szydzić m.in. z posiadania duszy"Mądrusie" dla zmyłki dali obrazy: Katechizmu Kościoła Katolickiego oraz Biblii i dodatkowo zarabiają na reklamie...

   W południe trafiłem do gabinetu stomatologicznego i zobaczyłem jak wielu czynności i czasu wymaga reperacja jednego zęba. W tym czasie garstka ludzi na świeci czyni coś dla swojej nieśmiertelnej duszy. Po wyjściu znałem już intencję modlitewną tego dnia, a jakby na potwierdzenie spotkałem znajomego utykającego z powodu chorego kolana. W diagnostyce ulicznej wskazałem, że mu chory przyczep guzowatości piszczeli po stronie prawej (były kierowca).

    Po raz ostatni zaprosiłem go na codzienną Mszę Św. (mieszka dwa kroki od kościoła) i zaleciłem, aby nie straszył ludzi „kulą u nogi”. Inny opowiadał o grobie na cmentarzu, który wywalczył, a w domu musiałem zakleić dziurę w suficie łazienki z której wypadały kawałki cementu.

    W wielkim uniesieniu duchowym odmówiłem moją modlitwę, a o 15.00 w radiu Maryja usłyszałem słowa s. Faustynki, która wskazała na jej ból i żal spowodowany ludzką niewiarą w życie wieczne. To naprawdę jest wielkie nieszczęście, bo wielu jeszcze tej nocy zostanie zaskoczonych przez śmierć i zdziwionych dalszym istnieniem! Gdzie wówczas trafi taka dusza?

   Ludzie pragnie poznać swoją przyszłość z myślą o „spokojnej starości”, ale nie interesuje ich życie wieczne. W sercach wierzących ciąży obraz zmartwychwstania z ciałem (tak głoszą św. Jehowy), a u braci starszych w wierze unikają tego tematu.

  Ja znam to, bo z nikim nie porozmawiasz na temat duszy, demonów i naszej śmierci. To wprost jest zakazane w naszym kościele...jak u Żydów. Z drugiej strony „zasłużeni” islamiści idą prosto do nieba z dziewicami...

   Dzisiaj, gdy to edytuję (24.11) Pan Jezu w Ew (Łk20, 27-40) wyjaśnia - saduceuszom negującym zmartwychwstanie - na czym polega uduchowione życie wieczne. Nasz Bóg „nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych, którzy zostaną „uznani /../ za godnych udziału w świecie przyszłym”, gdzie już „umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi”...

                                                                                                                             APeeL