MB MIŁOSIERDZIA

    W śnie płynie Koronka Pokoju, ale po przebudzeniu nie udaje się odmówić „Anioł Pański”...po czasie zrozumiałem, że dzisiaj jest wspomnienie Matki Bożej Miłosierdzia. Trzeba to czynić godnie, a nie w czasie golenia.

    Padłem na kolana i z płaczem zacząłem wołać za ateistów, ponieważ jest to wielkie nieszczęście! Tacy nie, wiedzą, że jest Ojciec Prawdziwy, Pan Jezus i Matka, a także Przeciwnik Boga, upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji! „Matko, Ty ich bardzo kochasz i cierpisz, a ja to czuję...to moi bracia, bracia ateiści!”

    Ciemno, kluczę w drodze do kościoła, ponieważ towarzyszy zerwano na nogi. Przypomina to przejście do kościoła w katakumbach. Tak też było ze Zbawicielem w Izraelu...

   Płynie cz. radosna różańca, a przy „Narodzeniu Pana Jezusa” mam odczucie nadejścia czasów pokoju. Nie wiadomo też skąd napłynął niezwykle przyjemny zapach. Po wejściu do Domu Pana prawdziwa radość zalała serce.

   W tym momencie zrozumiałem, że nasze zbawienie wymaga wysiłku, a jest pokazane na różnych szkoleniach (studia, kursy, stopnie ze specjalizacjami)...przecież musiałem wstać rano i podczas ciemności oraz zimna iść do kościoła. Ilu rano wstaje, aby biegać dla zdrowia, pieska i bycia na targu. Kapłan spóźnił się, a teraz spieszy się, nie słychać czytań i nie wspomniał o Matce Miłosierdzia...nędza ludzka jest wszędzie.

    Eucharystię przyjąłem w dzisiejszej intencji, a moje serce zalał Pokój Boży i nie moglem wyjść z Domu Pana. To wielkie cierpienie, bo w tym stanie muszę iść do pracy...jako całkiem inny człowiek (skulony ze wzrokiem w ziemi i malutki, że prawie mnie nie widać). 

   Na ten wwożą ciężko chorą. W oczekiwaniu na wynik krwi proszę ją o ofiarowanie schorzenia Matce Bożej w intencji pokoju w b. Jugosławii lub w innej. "Swoimi cierpieniami i ich ofiarowaniem wprowadzi pani pielgrzymkę do Nieba. To nie jest przypadkowe, że pani trafiła do mnie, ponieważ dzisiaj jest wspomnienie Matki Bożej Miłosierdzia, która wie o pani" (choroba zniszczyła ją i z trudem chodzi mimo operacji). Z natchnienia położyłem moje dłonie na jej głowie z zawołaniem:„Matko pomóż jej. Proszę Matko!”

    Innej babuszce tłumaczę, że jej zła córka to próba dla niej, bo „ona nie wie, co czyni”. Trzeba uklęknąć przed córką (Pan Jezus umył nogi Apostołom) i prosić o odmianę jej serca. Przecież takimi byli: Maria Magdalena, dobry Łotr i św. Paweł, który ukamienował Szczepana!

  Większość ludzi, którzy przychodzą od lat nie zmieniają się, wciąż żyją tylko marniejącym ciałem, chorobami i problemami i nic nie daje z nimi rozmowa duchowa. Odczuwam, że to jest tak: Bóg Ojciec daje mi prawdziwych niewierzących ("trędowatych"), a ja mam zadanie wymodlenia ich zbawienia.

    Większość przybywających do mnie nie widzi swojego obdarowania (mało zarabiają, nie chce im się żyć, mają błahe schorzenia, które wyolbrzymiają). Nikt nie ujrzy obdarowania...bez Światła Bożego!

    Teraz na dyżurze w pogotowiu trafił się pilny wyjazd do szpitala, a ja wiem, że jest to pomoc od Matki Bożej, bo odwiedzę tam ojca czekającego na zabieg operacyjny. W tym czasie wołałem:

   ”Panie Nieba, Ty jesteś Ojcem kochającym wszystkich ludzi. Dlatego dałeś Swego Syna, Jezusa Chrystusa, abyśmy dostąpili zbawienia...dotyczy to szczególnie grzeszników! Wśród nich jest ateistyczny personel, kierowca karetki i sanitariusz, a także Jerzy Urban!"

    Odwiedziłem ojca ziemskiego,który w zabiegu stracił nogę: „Matko Najświętsza niech jego stan się poprawi, aby mógł wrócić do domu”. Płynie cz. chwalebna różańca...wprost widzę Matkę wchodzącą do Nieba.

   Koniec dnia, a jakby na znak mamy wyjazd do wsi o nazwie Boska Wola. Dalej wołałem w intencji tego dnia: za takich z którymi zetknąłem się w moim życiu i w moim otoczeniu...także wśród dostojników kościelnych!

                                                                                                                        APeeL