Cóż da ci zwiedzenie całego świata? - mówię do córki. Prawda jest nad tobą, blisko...tylko Pan Jezus może zaspokoić nasze pragnienia.

    Teraz wskazuję żonie, że miłość do Boga pozna po miłości do ludzi:  jesteś wówczas matką lub ojcem wielu dzieci. Nie można kochać jednych, a nienawidzieć innych. 

     Wyszedłem i w samochodzie słuchałem nagranej  Mszy Św. radiowej (z niedzieli). "Panie Jezu spraw, abym znajdował radość w Twojej Służbie"...tak zmieniłem usłyszane zdanie. Nagle napłynęła siła do Służby Jezusowej.

   Dzień pogodny, ludzie nie kłócą się i nie przepychają. Inwalida z poczuciem humoru opowiada jak  zamieniono mu parasol i kapelusz na podobne i dodał: „znajomym mówię, aby śpiewali podczas niesienia mojej trumny”. Na odchodne rzucił: „niech Bóg pocieszy pana w dzieciach”...w podzięce za kawę, którą mu wręczyłem.

   Teraz pocieszam matkę dziecka, któremu musi przygotowywać specjalne posiłki. Musi pojąć szczególną próbę, której jest poddana, musi wytrzymać. W celu uzyskania siły daję jej „Ojca Pio " i obiecuję "Joni"...dziewczyny z porażeniem czterech kończyn, która opisała swoje przeżycia z odnalezieniem Pana Jezusa.

    Wchodzi piękna czarnula, bluzeczka w błękitne paseczki...badasz podziwiasz piękno i zaskoczenie, bo po 3 godzinach wypisz-wymaluj wchodzi jej 75-letnia ciotka !

  • Widziała i nie przepuściła pani?

  • Ta, przepuści..przepuści!

    Pacjentka jest oburzona perfidnym mordem babci-pijaczki;

  • takim dawałabym karę śmierci!

  • i sama wykonywałaby ją pani?

  • tak, sama

  • a jakby okazałby, że morderca jest sąsiadem lub pani synem ?

  • no...no...nie wiem?

    Bardzo źle znoszę wszelkie "podziękowania" i "podarunki". Nie mam siły na szarpanie się i denerwowanie. Właśnie oddałem kawę pielęgniarce, którą dała mi jej matka z prośbą o zrozumienie.

  • Czy gotuje pani jeszcze rosołek?...pytam pacjentkę i śmiejemy się.

   Przed laty trafiłem pogotowiem do jej rodziny (w niedzielę)...na rosół i świeżo kluski, które były rozłożone po całym pokoju.

    Nawał ludzi i jeszcze wizyta..."Jezu pomóż". Jadę wreszcie, może ukojenie znajdę w słuchaniu Mszy Św. Rozlega się kojące Słowo Boże: "Pracuj ze spokojem i jedź własny chleb!" Dalej były słowa Pana Jezusa o tym, że będę musiał przejść próby, które nadejdą...one będą świadectwem mojej wiary.

    Drzwi do chatki z babcią otwiera siostra PCK..."ta ze zręczną ręką". W pierwszy dzień jej pracy zmarła poprzednia podopieczna. Mówię jej o tym i uśmiecha­my się (babcia źle słyszy). Na ścianie pali się specjalna lampka (świecą się gwiazdki wokół małego Jezuska z Matką i Józefem). W sercu zrobiło się świątecznie.

  • Proszę zapisać mi to w testamencie!

  • Babcia uśmiecha się i wyraża zgodę.

   Późnym wieczorem czytam rozważania Miłosza o naszej wierze..trochę to dziwne, dalekie od prostego życia Pana Jezusa i Jego nauki, a przy tym apodyktyczne. Nie wiem co o tym myśleć…

                                                                                                                           APeeL