Budzik zrywa na dyżur. Z twarzą w dłoniach odmawiam „Ojcze nasz”. Przypomina się wczorajszy fakt. W Niepokalanowie znalazłem książeczkę do nabożeństwa, którą podarowałem przygodnemu chłopczykowi...na pamiątkę. Włączyłem pieśń-modlitwę Ewy Błoch;
„Zawsze ze mną bądź mój Jezu
w progu serca siądź Pasterzu
naucz mnie jak żyć Twym Słowem
powiedź czym ma być...człowiek [...]”.
Autorka i wykonawczynie mówi, że nie jest to jej zasługa, że dzień zaczyna od modlitwy w ciszy, z Bogiem ogarnia wszystko. Spokój na dyżurze. Czytam artykuł; „Wada serca, a poród”.
Przypomina się pacjentka z przewlekłą i nieuleczalną chorobą narządu ruchu i decyzja sądu lekarskiego. Dziecko skazano na śmierć. Wprost widzę siebie w takim sądzie. Zaleciłbym oddanie sprawy w Ręce Boga, Jego Woli. To obecna sprawa Alicji Tysiąc (w dniu opracowywania zapisu).
Teraz czytam książkę inżyniera Stefana Ossowieckiego „Świat mego ducha i wizje przyszłości”. Autor pisał to wszystko w bólu, w błyskach światłości. Cierpienie zbliża nas do Boga. Autor postawił problem; „niech wszyscy mądrzy tego świata wypowiedzą się; czy bez Prawa Chrystusowego można uratować świat?”...
APeeL