Św. Andrzeja Apostoła

    W ciemności (6.20) jadę do kościoła, a serce zalewa wielka radość...Radość Boża. Jak ją opisać, jakim językiem wyrazić? Dziękuje Bogu za moje upracowanie i przepraszam za wszystko.

    Po wejściu do kościoła zdjąłem kwiatek, który ktoś wetknął w figurę Pana Jezusa i stwierdzam, że to dar od Zbawiciela, bo dzisiaj są moje imieniny! Proszę przez Apostoła, aby Pan Jezus uzdrowił córkę, dał ochronę mojej rodzinie i wlał ufność żonie, która boi się operacji...

    Podczas czytań odczuwam, że mam być dzieckiem światłości i współuczestnikiem zbawiania. „Panie Jezu! dziękuję za wszystkie łaski, dziękuje za łaskę odkrycia Ciebie, że Jesteś”.

    Praca w przychodni trwała bez wytchnienia od 7-18.00...otrzymałem trochę darów, w tym kwiaty od personelu. Nie lubię składania życzeń i na drzwiach napisałem, że dzisiaj nie mam imienin (tak faktycznie jest), bo urodziłem się 10 listopada w dniu świętego Andrzeja Avellino z Włoch.

   Pocieszałem, dawałem, co komu się należy, wskazywałem na życie prawdziwe. Dwóm bezrobotnym wypisałem zwolnienia lekarskie, bo zagapili się odnotować w Urzędzie Bezrobocia. Na końcu dnia, gdy prawie padałem przybyła matka z dziewczynką, która miała napad astmy. Wracałem umęczony, ale pełen spełnienia...

    W domu „spojrzał” Dzienniczek s. Faustyny. Tak, to intencja dnia, bo s. Faustyna była oddana i zjednana z Panem Jezusem. Odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego i wróciłem do słów Ew (Mt 4, 18-22), gdzie Pan Jezus powołuje Apostołów Piotra i Andrzeja.

                                                                                                                               APeeL