Każdego dnia jestem zadziwiany przez Tatę i nie potrzebuję żadnych atrakcji, a wiedz, że: „wszystko, co najlepsze dopiero przed nami”. Zaczynam ten zapis zaskoczony, że nie miałem jeszcze takiej intencji.

   Dzisiaj, gdy to piszę (poranek 4 grudnia) jestem pełen ludzkiego uniesienia, a nawet radości...zażyłem leki na głowę i serce, a przede mną stoi kubek kawy: dwie torebeczki Mokate 3in1 classic + 1-2 łyżeczki Dream Bean Coffee Gold. W tłumaczeniu tej nazwy jest to „walnięcie w makówkę” przez kilka godzin.

    Nawet nie mam pretensji do kolegów psychiatrów (mistyka do psychoza): wejdź „Operacja na głowie” Pieter Bruegel z komentarzem biblijnym „Jak naczynie stłuczone jest wnętrze głupiego /../” (Syr 21,14).

    No cóż b. konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii tylko myśli...żadne natchnienia nie imają się go, a kto ma coś takiego jest chory. Po przebadaniu mnie następnego dnia spadł ze stołka...w barze to oznacza: „trzeba wiedzieć, kiedy przestać”...

    Tak miesza się ten i Tamtym świat czyli zesłanie w krainę W. W. Putina i Kim Jong Una z Królestwem Bożym. Takich nawet nie interesuje postępowanie z Wolą Boga Ojca, bo wolą „róbta, co chceta” wg czerwonego Jurka, który już niedługo nie poleci w kosmos, ale trafi do Czeluści z Księciem Kłamstwa...

   Wczorajszy atak Szatana trwał dalej, bo zamiast jechać na Mszę Św. o 7.00 położyłem się „spać” z planem późniejszej Mszy Św. Nie wiedziałem, że dzisiaj jest początek Nowego Roku kościelnego i trafię do spowiedzi z powodu wczorajszych marzeń seksualnych. Natchnienie sprawiło, że zerwałem się w ostatniej chwili i zdążyłem na Msze Św. o 7.00.

    Każdemu, który pragnie odczytywać Wolę Boga Ojca wskazuję na ten moment, bo od niego zależy przebieg całego dnia, a czasami odległej przyszłości.

   Pierwszym zwiastunem intencji były słowa do znajomej przed wejściem do kościoła, że twardogłowi (ateiści, zwolennicy „wielkiego wybuchu” i neodarwinizmu) nie potrafią ujrzeć słońca, gwiazd oraz ruchu wirowego ziemi wg osi własnej z prędkością 465 metrów / sekundę.

    Wg nich wciąż pochodzimy od małpy: faktycznie mamy zmieszane kody genetyczne, ale nasze sięgają Adama i Ewy! Niekiedy mówimy do kogoś: ty małpo obrażając te zwierzęta, które żyją wg prawa Bożego...nie szaleją na tle władzy, seksu i posiadania.

    Podczas czytań w Ps 25(24) padną słowa: „Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami /../ Dobry jest Pan i łaskawy, dlatego wskazuje drogę grzesznikom /../ uczy ubogich dróg swoich /../.”

     Natomiast Pan Jezus zapowie znaki towarzyszące Jego ponownemu Przyjściu (Łk 21, 25-28. 34-36): <<Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy /../ moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą.”

    Dlatego mamy czuwać i modlić się w każdym czasie, ale ludzkości to nie obchodzi...ważniejszy jest Krym, loty na księżyc i Marsa, a w kacapsko-szwabskiej telewizji (TVN) wciąż gotują, ubolewają nad drogimi lekami dla piesków i głupio żartują.

    Ponadto cały czas oczekują na przybycie Donalda mniejszego ze śmiejącymi się oczkami w czasie kłamania, który piąstkował po udanym zamachu na samolot (Trupolew) z prezydentem Lechem Kaczyńskim.

   Przystąpiłem do spowiedzi i zostałem uśpiony, bo Szatan uderzył we mnie ponownie. Nawet miałem znak, bo dotknąłem korony cierniowej na figurce Pana Jezusa po św. Poniżeniu.

   W ramach tej intencji dwa razy mówiłem - do nieświadomych katolików - o posiadaniu duszy, naszym życiu tuż po śmierci, potrzebie wołania do Boga Ojca w każdej sprawie, ćwiczeniu się w odczytywaniu Jego Woli z dążeniem do świętości, bo inaczej nie trafi się wprost do Królestwa Bożego.

     Jakby na potwierdzenie tej intencji odpowiem na list pana Roberta (poniżej)...

                                                                                                                          APeeL

 

                                                                           Panie Robercie!

    Nasze spotkanie nie jest przypadkowe: Pan wskazał na mój błąd i sprawa jest dla mnie jasna, bo przeżywam to samo, ale u mnie kontemplacja jest wlewana...głównie podczas odmawianie mojej modlitwy.

    To wszystko jest dla nas zrozumiałe. Proponowałbym, aby Pan wszedł na moją drogę...chodzi  o odczytywanie intencji modlitewnej danego dnia z jej ofiarowaniem. Poszukiwane są dusze, które chcą towarzyszyć Zbawicielowi podczas Bolesnej Męki, która trwa dalej.  

   Ja zalecam, aby dołączył Pan współcierpiących z Panem Jezusem, ale wówczas musi Pan działać zgodnie z Wolą Boga, a to oznacza opanowanie Jej odczytywania...także w modlitwach. To mój charyzmat w ramach mistyki eucharystycznej. 

      Moje obecne życie przebiega w łączności z Bogiem, Panem Jezusem, Duchem Świętym i całym Królestwem Bożym...od rana do wieczora. Do tego dochodzi walka z Szatanem, który myli natchnienia, drażni, wpuszcza pustkę ("nie wiem, co mam robić"), zalewa myśli pokusami seksualnymi, rodzinką, która zajęła spadek po rodzicach oraz kolegami anty-krzyżowcami z Izby Lekarskiej, itd. 

   Moja modlitwa jest wymodlona, a podczas jej odmawiania towarzyszę Panu Jezusowi podczas Bolesnej Męki: od Ciemnicy do Śmierci. Często w tym współcierpieniu ze Zbawicielem powtarzam niektóre słowa na krzyżu 10 razy...w odczytywanych intencjach. Wówczas „umieram z Panem”. Piszę to i chce się płakać...

  W Królestwie Bożym wiedzą o Panu, bo potrzebni są współcierpiący z Panem Jezusem (męczennicy). Najważniejsze w tym jest wsłuchiwanie się w natchnienia Boże, które myli Szatan. Niech Pan spróbuje odczytywać Wolę Boga Ojca...będą dawać znaki Boże („duchowość zdarzeń”) w Pana języku.  To jest prośba Boga Ojca, który cały czas mówi do nas...

   U mnie niemożliwa jest modlitwa bez odczytania intencji (z ofiarowaniem danego dnia). Przy wymyślonej nawet ustna nie idzie. Po pewnym czasie wśród napływających natchnień i poprzez analizę  duchowości zdarzeń...nagle wiem za kogo mam wołać do Boga.

  W niedzielę po spowiedzi dotknąłem koronę cierniową na głowie Pana Jezusa (mała figurka na stole żony)...i zgrzeszyłem tym samym grzechem z którym byłem u spowiedzi. Ja mam "zdjąć Panu koronę", "wyjąć" gwóźdź ze stóp, "zdejmować Zbawiciela z krzyża". 

    Szatan chciał, abym w nieczystości przyjął Eucharystię. Jakież było moje zdziwienie następnego ranka, gdy w kościele pełnym wiernych...kapłan jakby czekał na mnie w konfesjonale. Popłakałem się...  

                                                                                                                     Pozdrawiam