Napłynęła refleksja dotycząca naszej duszy uwięzionej w ciele. Dzisiaj, gdy to przepisuję (08.12.2018) Adam w Raju - po zjedzeniu zakazanego owocu - stwierdził, że jest nagi (Rdz 3, 9-15).

   Ktoś powie, że są to bajki, ale tacy jak ja wiedzą, że mamy duszę! Wiedzą też, że po odrzuceniu ciała (śmierci) wracamy z „obozu Ziemia” do Ojczyzny Prawdziwej. Patrz: rycina w moim niezdarnym instruktażu („Nasze powstanie”)...

   Dusza jest uwięziona w ciele, ale ono podlega też różnym ograniczeniom (choroba, wypadek, uwięzienie, itd.). Im większe ograniczenia ciała fizycznego tym większe jest jej pragnienie powrotu do Boga. 

  • Proszę o skierowanie na poziom cholesterolu - prosi polski „Amerykanin”.

  • Co panu to da?...przestrzegam przed kierowaniem całej uwagi na ciało.

  • Dobijają mnie sprawy (żona, konta, opłaty)...

  • Pan sam je stwarza...

   Teraz podczas dalekiego wyjazdu karetką patrzę na niebo z chmurami i odmawiam powtarzając „Ojcze nasz". Ile radości daje ta modlitwa. W tym czasie pomyślałem:

   „Czy to wszystko jest stworzone: atomy, wiatr kołyszący gałązkami i chmury? Czy to dzieło Boga?” Po chwilce wiedziałem, że nie są to moje myśli, bo budziły niepokój, zwątpienie i bezsens naszego istnienia...

    Po powrocie do bazy w ręku znalazły się „Zapiski więzienne” kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie wspomina o swojej śmierci cywilnej. Człowiek jest stworzony do wolności, ale zrozumie to dopiero w momencie jej utraty.

   Wówczas nie wiedziałem, że to samo spotka mnie na przełomie 2007/2008 ze strony Izby Lekarskiej (moja wiara to choroba). Jak udowodnisz, że masz łaskę wiary nasłanym psychiatrom ateistom? Może ktoś wreszcie się przebudzi, bo nie umarłem i nie popełniłem samobójstwa!

                                                                                                                     APeeL