Na dyżurze w pogotowiu zapłacili za godzinkę snu po którym odczułem wielką radość w sercu. Mam taki dar jak Napoleon, który zasypiał na koniu...
Podczas wyjazdu kierowca złorzeczy, że noc...czas na sen, a tu choroby, przecież na to jest dzień! Mówię do niego, że dobrowolnie przyjął dar niesienia pomocy chorym...o każdej porze, nikt nie stoi za nim z pistoletem przy skroni, a w tej chwili jest w opałach diabła i bliski wypadku...
Faktycznie złorzecząc trzymał jedną rękę na kierownicy i jechał po kawalersku przy bardzo śliskiej nawierzchni. Dziewczynka, która ma rok i miesiąc strasznie krzyczała podczas badania. Teraz siedzi i patrzy na mnie z wyraźną miłością, a jest ciężko chora z zapalenie płuc i musimy jechać do szpitala.
Z następnym pacjentem po „przeszczepie nerek ze zwłok” rozmawiamy o wolności ciała i duszy. Przyznaje mi rację, bo otarł się o granicę śmierci i życia...
Do gabinetu już w przychodni wchodzi „głupia" i mówi "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, a przed wyjściem: „zostań z Bogiem”! „Głupi” chodzi i chwali Boga, a mądry wstydzi się swojego Zbawiciela...
Dzisiaj latają samoloty, a ja pomyślałem o uczuciu starszych ludzi, którzy przeżyli wojnę. Nawet mówię o tym do 70-letniej pacjentki, która przekazuje swoje przeżycia:
<<Przypomina się kuzynka, która schowała się za grubym drzewem. Samolot krążył wokół drzewa i strzelał do niej. Nie udało się zabić! Odchodzący faszyści zrzucali wokół naszego domu bomby zapalające, wszystkie domy płonęły, a my byliśmy w środku tego piekła.
Z malutkim dzieckiem na ręku, starszą córką, mężem, krową i świnią staliśmy przy figurce Matki Boskiej. Przelatuje samolot, strzela, kulki wpadają w piach, wokół nas, a my to widzimy. Później przyszli Rosjanie. Idę z latarką, a taki krzyczy i strzelił do mnie z armaty - wybił dziurę w stodole. >>
- Tak, tak...to ja u pani byłem w czasie pożaru (przed kilku laty)...w śnie o typie eksterioryzacji!
- Sąsiad nas podpalił ze złości, bo nie dałam mu na pół litra!
Końcowe minuty pracy, a tu zgon babci. Bardzo płaczą dorosłe wnuczki, bo ona je wychowywała...
- Coś czuła dzień wcześniej, nic nie mówiła, ale jednego z nich i nie puściła do szkoły...musiał przy niej siedzieć!
Pierwszy raz nic nie czuję podczas wypisywania karty zgonu, bo wiem, że ona jest...nawet mam chęć do żartów!
APeeL